Dziś niedziela, więc jutro znów będzie… pomidorowa! ;)

Ostatnio pisałam o przyprawianiu rosołu <klik>, a dziś przepis na rewelacyjną wersję pomidorowej, kiedy już znudzi się Wam i Waszym dzieciom ta zwyczajna lub po prostu będziecie chciali wprowadzić nowe warzywo. Otóż będzie to zupa krem pomidorowo – dyniowa na bazie niedzielnego rosołku. 😉pomidorowa

Potrzebujemy:
– ok. dwóch litrów rosołu wraz z zawartością mięsno – warzywną (jeśli jest mniej, to też może być, najwyżej uzupełnicie wodą i przyprawami ;)),
– połowę niedużej dyni piżmowej (może być też inna, ale wybrałam tę ze względu na dużą ilość miąższu i małą pestek),
– ok. 0,5 – 0,75-litra pomidorowej passaty, w zależności od tego, jak kwaśną zupę lubimy,
– amarantus do przyozdobienia.
Przygotowanie:
– Z rosołu wyławiamy cały wkład mięsno – warzywno – przyprawowy.
– Dynię obieramy ze skórki, wydrążamy i kroimy w kostkę, którą gotujemy w rosole.
– W tym czasie obieramy mięso z kości i wrzucamy je do blendera razem z warzywami – marchewką, selerem, pietruszką. Kości, cebulę, por, liście laurowe wyrzucam, ale jeśli ktoś lubi, cebulę też można zużyć.
– Kiedy dynia zmięknie, wyciągamy ją z rosołu i dodajemy do mięsa oraz pozostałych warzyw, chwilę studzimy i dokładnie wszystko blendujemy.
– Rosół stawiamy na piecu i po łyżce dodajemy do niego całą zblendowaną masę, tak by od razu dobrze się rozprowadziła.
– Następnym krokiem jest dodanie pomidorowej passaty oraz zagotowanie całości.
– W razie potrzeby można dodać do smaku jeszcze soli i pieprzu, ale u mnie w rodzinie przeprowadziłam już taki solny detoks, że nie ma takiej konieczności. 😉

Serwować gorące z poppingiem, czyli ekspandowanymi (dmuchanymi / preparowanymi) ziarnami amarantusa. Można dodać też inne ekspandowane ziarna – grykę, kaszę jaglaną lub po prostu groszek ptysiowy.

Z podanych propocji wychodzą ok. 3 litry pożywnej, gęstej zupy kremu. Jeśli uważacie, że jest zbyt gęsta, to po prostu dodajcie wody wg uznania. Uwaga techniczna: jeśli nie zjecie całej zupy jednego dnia, to kolejnego ona jeszcze zgęstnieje, więc trzeba mieć to na uwadze przy odgrzewaniu, żeby się nie przypaliła.

SMACZNEGO! 🙂