Mam w domu od dwóch tygodni przedszkolaka. Tyle samo czasu mam też w domu… katar.
Właściwie, nie ma się co dziwić: z jednej strony zaczyna się sezon jesienny i duże różnice temperatur pomiędzy porankiem a popołudniem. Często słyszę rozmawiając z kimś „nie wiadomo, jak się ubrać” z tego powodu, bo rano się marznie, a popołudniu poci, w słońcu grzeje, a w cieniu zimno. Z drugiej przedszkole to duże skupisko ludzi, w tym wypadku głównie dzieci, które nie zawsze potrafią zakryć usta przy kaszlu czy kichaniu lub samodzielnie wytrzeć nos, stąd wirusy łatwiej się mnożą i przenoszą z jednego szkraba na drugiego. Za wiele zrobić z tym nie można, bo odporności dziecię nabywa poprzez infekcje właśnie – to one stymulują powstawanie przeciwciał w rosnącym organizmie, ale ważne jest wzmacnianie odporności własnego dziecka i wietrzenie sal.
Wspieranie odporności
Ameryki nie odkryję, ale przypomnę, co przede wszystkim odporność wspiera:
- przebywanie na świeżym powietrzu – okazja, by mobilizować obronne siły organizmu, wydychać szkodliwe bakterie i wirusy;
- dieta:
– zawierająca dużo witaminy C, która mobilizuje układ odpornościowy do walki z drobnoustrojami chorobotwórczymi,
– zawierająca bakterie probiotyczne, czyli kiszonki i kefiry oraz zsiadłe mleko – nasze zdrowie jest w naszych jelitach! To tam znajduje się największe skupisko tkanki limfatycznej w organizmie, z której pochodzą najlepsi wojownicy do walki z chorobami, czyli limfocyty*,
– ograniczająca cukier, który osłabia działanie układu odpornościowego, ponieważ niszczy śluzówkę jelit i upośledza działanie limfocytów; - odpowiednia ilość snu – niedospany organizm, to organizm, który jest zmęczony, więc nia ma sił ani do zabawy, ani do pracy, ani do walki z chorobą.
Kiedy jednak mamy katar…
Nie mniej jednak czasem dopada nas infekcja. I co wtedy? Można, a nawet należy zadbać o jak największy komfort zainfekowanego delikwenta oraz zatroszczyć się, by błahy katar nie przerodził się w poważniejszą chorobę. Jak? Mam na to kilka sprawdzonych sposobów.
- Inhalacje nebulizatorem z soli fizjologicznej. Tak, z samej soli. To NIESAMOWITE jak sama sól przyspiesza schodzenie kataru! Inhalacje sprawiają, że wydzielina z nosa łatwiej schodzi. Rozrzedzają ją, dlatego ważne jest, żeby nie robić ich przed snem, bo jak mamy lejący i cieknący katar, to maluch będzie miał utrudnione zasypianie z powodu cieknącego nosa. Inhalacje leczą też ból gardła oraz ułatwiają odkrztuszanie zalegającej na oskrzelach wydzieliny. Działa zarówno na dzieci, jak i na dorosłych. Sprawdzone i stosowane przez całą naszą rodzinę, włącznie z dziadkami. 🙂
Tutaj jeszcze jedna praktyczna uwaga – dziecko nie musi siedzieć z maseczką na twarzy. Wystarczy, że jest obok nebulizatora, koniec dyszy jest na nie skierowany. Takiej rady udzieliła mi pani doktor jak Mały S. po raz pierwszy miał zmierzyć się z inhalacjami nebulizatorem i byłam przerażona zakładaniem maseczki półrocznemu dziecku. Podczas inhalacji najczęściej czytamy książeczki i czas szybko nam mija. 🙂
Można psiknąć też wodą morską, ale inhalacje z soli fizjologicznej są zdecydowanie mniej inwazyjne. 🙂 - Jeśli spływający katar utrudnia oddychanie, to w okolicach głowy pod nogi łóżeczka lub pod materacyk warto włożyć dwie grube książki. Powierzchnia spania będzie lekko nachylona, co ułatwi oddychanie.
- Witamina C oraz probiotyki. Poza tym, że w diecie, to jeszcze dodatkowo podaję w kropelkach, żeby zmobilizować organizm do walki. To niesamowite, ile może zdziałać sama witamina C – taka powszechna i taka… niedoceniana?
- Nie żałuję też swojego matczynego mleka. Po pierwsze do picia, czyli tradycyjnej konsumpcji 😉 – wszak jest w nim mnóstwo probiotyków oraz przeciwciała na dokładnie te mikroorganizmy chorobotwórcze, którymi Mały S. wcześniej na mnie nachuchał i nadmuchał. 😛
No i po drugie, Drogie Mamy! Nasze mleko działa antybakteryjnie i… można nim zakropić dziecku nos! Technika dowolna 😛 Albo psiknąć prosto z cyca, albo ściągniętym mleczkiem zaaplikować zakraplaczem czy strzykawką. Wszystko zależy od wieku dziecka, Waszych możliwości i upodobań. 😉 - Sok z malin, najlepiej leśnych, więc o zapasy trzeba zadbać jeszcze latem oraz PO PROSTU NIESAMOWITY sok z czarnego bzu. To jest lek – hit! Przy lekkim przeziębieniu dwa razy dziennie taki napój i po dwóch dniach stoisz na nogach. Sok robię sama, bo mam krzak w ogrodzie, ale w sklepach też można nabyć. Ważne jednak, żeby przeczytać skład, bo czasem można nadziać się na „sok”, który zawiera jedynie 4% czarnego bzu, a to nie o to chodzi. Można w aptece nabyć też syrop z czarnego bzu.
- Spacer i zabawa na świeżym powietrzu. Często dzieci z katarem siedzą w domu niepotrzebnie. Jeśli nie ma gorączki, to trzeba się wietrzyć – raz, że wydychamy na zewnątrz wirusy i bakterie i nie mnożą się nam w domu. Po drugie chłodne powietrze obkurcza śluzówki i dzięki temu łatwiej się oddycha.
- Aromaterapia, czyli zapachy 🙂 Na ubranko, do miseczki z gorącą wodą, do nawilżacza powietrza lub na chusteczkę higieniczną w pobliżu miejsca snu Małego S. daję kilka kropel olejku z mięty i eukaliptusa, które ułatwiają oddychanie i działają bakteriobójczo. Oprócz tego, można przy łóżku dziecka położyć też rozkrojoną na pół cebulę, która też działa bakteriobójczo, ale zapach ma trochę mniej przyjemny i nie każdy go zniesie przez całą noc.
- Oczywiście trzeba dużo wietrzyć mieszkanie, żeby wyrzucać szkodliwe wirusy i bakterie, a przy okazji obniżyć temperaturę. Gdy będzie chłodniej, chorobotwórcze mikroorganizmy nie będą się tak mnożyć, a śluzówki się obkurczą, co ułatwi oddychanie.
- Ważne jest, by nawilżać powietrze w mieszkaniu. Jeśli śluzówki w nosie i jamie ustnej są przesuszone, to łatwiej ulegają uszkodzeniom i trudniej się regenerują. Jeśli w pomieszczeniu będzie zbyt sucho, to śluzówki nie będą odpowiednio nawilżone, a co za tym idzie nie będą mogły w prawidłowy sposób chronić organizmu przed infekcjami. Odpowiedni poziom wilgotności w pomieszczeniach, w których przebywamy na co dzień mieści się w granicach 40 – 60%.
Kiedy urodził się Mały S., szybko złapał pierwszy katar. Przyszła do nas na wizytę domową pani doktor, która zwróciła uwagę właśnie na suchość powietrza i powiedziała, że ten katar może stąd wynikać. Zaopatrzyliśmy się wtedy w nawilżacz powietrza, który dodatkowo pokazuje temperaturę oraz poziom wilgotności i już się nie zastanawiam, czy nie jest za sucho lub za wilgotno w zimie. 🙂 A wspomniany katar rzeczywiście szybko przeszedł. 🙂
Oto lista, z której korzystamy w razie potrzeby. Proste, ale bardzo pomocne wskazówki.
Na koniec życzę sobie i Tobie, Czytelniku, cierpliwości, bo – jak mówi stare powiedzenie – „Katar leczony trwa tydzień, a nie leczony 7 dni”.
Pozdrawiam! 🙂
*Sonnenburgburg E., Sonnenburg J., „Zdrowie zaczyna się w brzuchu”, wyd. Galaktyka.
** Badania opublikowane w „American Journal of Clinical Nutrition