Kategoria: bez glutenu

Noworoczne warsztaty „Ale Dzidziuś!” były bardzo pracowite, zwłaszcza dla małych rączek. Poza tańcami, które zagościły na warsztatach jako stałe elementy, były także filcowe puzzle od Gadatkowych pomocy oraz małe co nieco, dzięki czemu warsztaty były po prostu… ciasteczkowe. 😉 Filcowe karty Tuż po powitaniu, przy którym przypomnieliśmy sobie swoje imiona oraz wiek dzieci, a także pochwaliliśmy się prezentami, które pod choinką zostawił nam Aniołek, ruszyliśmy w tany. Oczywiście na początek  było „Kółko graniaste”, w którym najbardziej podoba się wszystkim przewracanie oraz buziaki i łaskotki, a potem „Poruszanka”. Następnie wszystkie maluszki otrzymały zestaw kolorowych filcowych kart o różnej tematyce – ubrania, kuchnia, biuro, warzywa i owoce, meble, zabawki lub pojazdy. Wnętrze kart jest wyjmowane. Dzięki temu może służyć do stymulacji…

Za oknem zima… Trwa już jakiś czas i mnie, z natury ciepłolubnej istocie, tęskni się już za latem – słońcem, lekkim ubiorem, a przede wszystkim za OWOCAMI! Kolorowymi, świeżymi i soczystymi. A jak najłatwiej przywołać ciepłą letnią atmosferę? Dla mnie najprościej poprzez gotowanie i pieczenie. To pierwszy powód, dla którego przywołuję dzisiejszy przepis. Drugi jest taki, że zawsze lubiłam ucierane ciasta. Niestety, odkąd jestem na diecie bezglutenowej, jeszcze takowego nie jadłam, gdyż z mąk, które pozostały mi do dyspozycji raczej wychodzą kruche wypieki niż jakiekolwiek inne. Kto próbował, ten wie 😛 Trzecim powodem jest inspiracja mojej wspaniałej koleżanki, która z powodu mojej diety sama z siebie specjalnie szuka przepisów, by miała mnie czym ugościć, kiedy przychodzę w odwiedziny.…

Zostałam ostatnio poproszona przez jedną z Czytelniczek o więcej przepisów na sałatki. Rzeczywiście, robię ich całe mnóstwo, ale jakoś zanim zdążę pomuśleć o wpisie, już nie ma czego fotografować, więc… po wpisie, bo bez zdjęć efektu nie ma co publikować, prawda?. 😛 Sałatki są wygodnym jedzeniem do zabrania ze sobą w pudełku do pracy, robi się je szybko, a do tego efektownie wyglądają na stole. Można także łatwo przemycić w nich różne zdrowe składniki, za którymi „solo” nie przepadamy. 😉 Dziś kolejne propozycja na sałatkę z kaszą. Do dzieła! 🙂 Potrzebujemy: Warzywa: 1 większą marchewkę lub dwie średnie, 100 g białej kaszy gryczanej, ok. 150 g zielonego groszku, duża garść czarnych oliwek, pół dużej cebuli lub jedna średnia.…

Z jakimi zapachami kojarzą się przede wszystkim Święta Bożego Narodzenia? Na pewno z zapachem gałązek świeżej choiny, migdałów, cytrusów… ale przede wszystkim z zapachem przypraw korzennych takich jak goździki, cynamon, imbir czy kardamon. Do tego często przed Świętami budzą się w nas różne dziwne instynkty jak na przykład ten… samoporządkowy, przy którym zdarza się niektórym gadać od rzeczy, czepiać o różne drobizgi, czyli ogólnie rzecz ujmując… „pierniczyć”. 😛 My pierniczymy nałogowo od pierwszych małżeńskich Świąt i mam nadzieję, że tradycję tę utrzymamy, a nawet przekażemy kolejnym pokoleniom. A co! Jak się domyślacie, wcale nie mam na myśli przedświątecznych kłótni, zwad i przegadywania się, a oczywiście pieczenie świątecznych ciesteczek, czyli pierniczków. Oczywiście słodkich, acz bezcukrowych i oczywiście bezglutenowych, co…

Mój Małż uwielbia kruche ciasta i ciasteczka. Odkąd się pobraliśmy, chodził i prosił, by mu takowe robić. Ja z kolei nigdy za nimi nie przepadałam, ponieważ się sypały i denerwowały mnie okruszki, dużo okruszków, wszędzie okruszki 😛 Nie mniej jednak, jak to kochająca żonka, w końcu uprosił i zrobiłam. Niespodziewanie wyszło tak pysznie, że już nie mogłam sie opedzić od próśb o więcej… W końcu nadszedł jednak kres tym wypiekom, ponieważ przeszłam na dietę bezglutenową. 😛  Przesłam piec cokolwiek z mąk zawierających gluten, więc o kruche ciasto już mnie Małż nie prosił. Jednak pewnego pięknego dnia pojechaliśmy na obiad do Teściowej, gdzie czekały na nas (!), rozumiecie?! Na mnie czekały na deser bezglutenowe kruche ciasteczka owsiano – ryżowe.…

Mam w ogródku niedużą grządkę. Muszę zatem co roku dobrze zaplanować, co  i gdzie na niej posieję lub wsadzę. Jest to o tyle fajne, że nie nudzi mi się nigdy jej zawartość, bo nigdy nie ma na niej tego samego. Zawsze jednak muszę znaleźć mniejszy lub większy kawałek miejsca na jedno warzywo: grządka bez cukinii u nas po prostu nie istnieje. 🙂 Ten sezon był w tym względzie zupełnie nietypowy, ponieważ zazwyczaj już na początku lipca mogę cieszyć się swoimi pięknymi zielonymi plonami tego warzywa, a tymczasem… w lipcu wciąż był tylko kwiaty. Oj, dużą cierpliwością musiałam się wykazać! Za to w jesieni miałam tyle cukinii, że aż musiałam rozdawać, bo przerobić nie byłam, a właściwie wciąż nie…