Dopiero co zapraszałam za pośrednictwem bloga i Facebooka na pilotażowe warsztaty, a już…. minęło od tego czasu 6 lat!
Tag: nożyczki
bookmark_borderKolorowy paw – pomysł na zabawę plastyczną

To będzie kolejny wpis z zapomnianej chyba na blogu serii „W co się bawić z dzieckiem”. 🙂 Jej odkurzeniu sprzyja jesienna, deszczowa aura, a także przeziębienie Małego S., z którym zmagamy się od kilku dni.
Jak dobrze wiedzą wszyscy rodzice, to nie lada wyzwanie, by zająć chore dziecko. Po pierwsze dlatego, że najczęściej w łóżku maluch spokojnie zbyt długo nie usiedzi, po drugie dlatego, że z powodu złego samopoczucia dziecko szybko się denerwuje i efekt może być odwrotny od zamierzonego, tzn. zamiast dziecko odprężyć i zająć, odwracając myśli od choroby, pogłebi frustrację. Dlatego na czas choroby zajęcia powinny być raczej z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych.
Dziś przedstawiam Wam instrukcję jak krok po kroku wykonać kolorowego pawia z cudnym ogonem, którego mieli też przyjemność wykonywać kilka dni temu uczestnicy warsztatów „Ale dziecko! Ale mama!”.
Potrzebujemy:
- rolki po zużytym papierze toaletowym,
- kolorowy papier – czerwony na dziób + kilka innych dowolnie wybranych kolorów,
- klej,
- nożyczki,
- ołówek,
- ruchome oczka (do kupienia w sklepie papierniczym) lub czarny mazak, żeby narysować źrenice,
- dłonie naszego dziecka. 😉
Tu mała dygresja oraz anegdotka na temat rolek po papierze. Nie wyrzucajcie ich! Są bardzo inspirujące i można zrobić z nich milion rzeczy, które stają się zabawkami dla dzieci na długi czas: przyborniki do kredek, owady (pszczoły, ważki, muchy, motyle), auta, gąsienice, ptaki, lornetki, lunety…
Mają mnóstwo zastosowań, o których kiedyś tu zamierzam napisać. 😉 Dlatego też, często wykorzystuję je do zabaw z dziećmi, jak np. tu, podczas warsztatów „Ale dziecko! Ale mama!” <kilk>. Wtedy jednak potrzebuję ich duuuużo i nazbieranie odpowiedniej ilości przez naszą jedną średniej wielkości rodzinę trwa naprawdę długo. Dlatego proszę o pomoc rodzinę i znajomych. Niedawno, jakkolwiek to nie zabrzmi, poczułam ogromną radość, gdy po wejściu do toalety naszych dobrych znajomych, zobaczyłam w toalecie to:
Takich znajomych ze świecą szukać! Zawsze mogę na nich liczyć.
Ale wracamy do głównego tematu, czyli naszych papierowych pawi. Mamy już listę niezbędnych rzeczy, zatem możemy przystąpić do działania.
Wykonanie pawia:
- Zaczynamy od oklejenia naszej tekturowej rolki wybranym kolorem papieru.
- Następnie obrysowujemy dłoń dziecka trzy lub cztery razy na różnokolorowych kartkach.
- Kolejny krok to wycięcie obysowanych dłoni.
- Przyklejamy je na rolce jedna po drugiej tak, by ukryć miejsce sklejenia papieru oraz by „piórka” okalały całego pawia.
- Naklejamy lub rysujemy oczka. Jeśli naklejamy ruchome oczka, to warto użyć mocniejszego kleju niż zwykły biurowy, np. introligatorskiego „Magica”, który stał się tak powszechny, że bez problemu można go teraz dostać chyba w każdym sklepie papierniczym. Jego zaletą oprócz tego, że dobrze trzyma, jest to, że po wyschnięciu robi się przezroczysty.
- Wycianamy czerwony dziób i przyklejamy poniżej oczu.
- Na koniec jeszcze warto „nastroszyć piórka”, czyli podkręcić je zawijając na ołówku.
A tak wyglądają gotowe ptaszki w wykonaniu Mamy i Małego S. 🙂 :
Życzę udanej zabawy dzieciom oraz ich opiekunom i pozdrawiam ciepło!
bookmark_borderOstatnie wakacyjne warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!” 23.08.2016 r.

No i stało się: ostatnie wakacyjne warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!” za nami. Co działo się tym razem?
Znów było wielkie kocowanie, czyli zawijanie dzieci w naleśniki oraz ich rozwjanie, przykrywanie przez mamy i samodzielne rozkopywanie małych gagatków, była także morska przygoda, w czasie której pływaliśmy sobie wpław, ale gdy pojawiał się rekin, trzeba było szybko uciekać na wyspę.
Plastelina w ruch!
Po tej dawce zabaw ruchowych, przyszedł czas na zmagania plastyczne. Tym razem robiliśmy wazoniki / słoiczki na przyprawy / pojemniczki na przekąski i ważne dziecięce gadżety. Do wyboru, do koloru. 🙂 Każde z dzieci wybrało sobie słoiczek według własnych upodobań – mniejszy lub większy, węższy lub szerszy i razem ze swoją mamą zdobiło go za pomocą plasteliny. Zabawa tak bardzo wciągnęła dzieci, że nawet nie zauważyliśmy, kiedy upłynęła pierwsza godzina warsztatów, a zaplanowanych było jeszcze mnóstwo innych zabaw!
Pachołki to jest coś!
Tym razem na naszych materacach pojawiły się pachołki, żeby w parze ze swoją mamusią pokonać prawdziwy slalom gigant! Pary mama i dziecko ustawiły się jak sportowcy na linii startu i kolejno wykonywały ćwiczenie – na początek zwykły slalom na piechotę, potem z okrążaniem każdego pachołka, następnie na czworakach, a w końcu tyłem!
Po tej zabawie, w całości animowanej, dzieci W KOŃCU mogły wziąć pachołki do rąk i pobawić się nimi samodzielnie według własnego pomysłu. To był czad! Zakładanie na głowy, ręce i nogi sobie i innym, oglądanie sali jak przez lunetę, mówienie jak przez tubę, słuchanie mowy innych, zabawy w czarownice i czarowników. Wydawało się, że mogliby tak bez końca. 😉
Tany, tany!
Następnie zaproponowałam uczestnikom warsztatów trochę muzyki i tańca. Nasze głowy mówiły „tak”, „nie” oraz wesoło się kręciły. Ponadto było znane chyba wszystkim „Kółko graniaste” oraz podobna do niego zabawa „taniec z upadaniem” w rytmie twista. Była też zabawa pt. „Rób to, co ja”, która polegała na wzajemnym naśladowaniu swoich ruchów.
Na koniec znów wróciliśmy do zajęć plastycznych. Tym razem, wykorzystując rolki po papierze toaletowym, wykonywaliśmy lunety. Najpierw trzeba było dobrać odpowiedni rozmiar i kolor papieru, ewentualnie go dociąć, później posmarować rolkę klejem i ją obłożyć. Następnym krokiem było zdobienienie – w ruch poszły dziurkacze, piankowe naklejki i mazaki. Pomysłów dzieci miały mnóstwo, a co jedna powstała luneta, to bardziej kolorowa!
Tak oto zakończyły się ostatnie wakacyjne warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!”. Już za nimi tęsknię! Na kolejne zapraszam dopiero w połowie września. Już nie mogę się doczekać, a Wy?
Oczywiście więcej zdjęć jak zwykle jest w galerii pod postem. Zapraszam do podziwiania!
Pozdrawiam!
bookmark_border„Ale dziecko! Ale mama!” – relacja z 16.08

Sama nie wierzę, że już tydzień minął od poprzednich warszatatów. Już spieszę z szybką realcją. 🙂
Znów było kameralnie i radośnie na potęgę, a to głównie za sprawą… hm… to chyba z powodu całokształtu, bo samej trudno wybrać mi najfajniejszą zabawę z ubiegłego tygodnia. Warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!” tym razem obfitowały w nietypowe pomoce. A jakie? Czytajcie dalej, to się przekonacie. 🙂
Zaczęliśmy tradycyjnym przywitaniem z wymianą imion i informacją o wieku dzieci, a także o ulubionych potrawach naszych milusińskich. Okazuje się, że niektórym smaki się zmieniają, bo kilka tygodni temu odpowiedź była inna. Ale to dobrze, ponieważ wychodzi na to, że wszystkie „Ale mamy!” wciąż pokazują „Ale dzieciom!” nowe smaki. Tak trzymać. 🙂
Wracając do warsztatów… Kleje, kartki, nożyczki. Można było drzeć, ciąć, smarować sztyftem lub palcem.
Tropiciele kształtów!
Później zabawiliśmy się w tropicieli kształtów. Na środek sali wjechała taca z najdziwniejszymi przemiotami, jakie znalazłam – a były to m. in. klucz, sitko do piasku, metalowe pudełko, kołek rozporowy, plastikowy młotek, szpulka do wbijania igieł i szpilek, płyta CD, kawałek piórnika z metalu, opaska do włosów, sitko do konewki, deseczka… Najpierw był radosny rekonesans zawartości, a potem…. każdy wybrał sobie kilka przedmiotów, z pomocą mamy je obrysowywał, a następnie szukał karteczki i obrysu, który pasował do poszczególnych przedmiotów. Nie była to łatwa sprawa!
Żeby głowy trochę odpoczęły, a ciało się poruszało, pobawiliśmy się w wiewióreczki. Każda mała wiewiórka dostała orzeszek, a nawet dwa. 😉 Skrzętnie je schowała, a następnie mama wiewiórka z pomocą swojego dziecka miała je znaleźć. Czasem to szukanie to był twardy orzech do zgryzienia, a czasem…. mała wiewiórka sama mamusi po prostu chwaliła się swoją kryjówką.
Wodowanie i… kąpanie
Później było wielkie WODOWANIE! Każdy uczestnik zajęć ze swoją mamą do pary otrzymał miskę z cieplutką wodę oraz akcesoria – słomki, dzbanki, lejki, fasolki, kasztany, pędzelki, piórka, łyżki… Sprawdzaliśmy przede wszystkim, co pływa, a co tonie, ale był też czas na chlapanie, przelewanie, a nawet kąpiel. 😉 A wiecie, że po zabawie wcale nie było płączu, że trzeba wylać wodę? A to owszystko dlatego, że zabawa w sprzątanie mopami też była bardzo zajmująca i ciekawa!
Po tych emocjach przyszedł czas na chwilę odpoczynku. Podczas, gdy materace schły, my zajęliśmy się klockami. Wielkie pudło drewnianych klocków o różnych kolorach i wyrazistych kształtach pozwoliło na różne zabawy, w zależności od wieku i upodobań dzieci. Było więc stawianie wysokich piramid, a potem ich spektakularne burzenie; było sortowanie według kształtu i koloru, było podawnie klocków według klucza podawanego przez mamusie, było budowanie pociągów.
Koc do spania czy do brykania?
Kiedy materace były juz suche, pojawiły się na nich…. koce. A po co? A żeby zrobić nadziewane naleśniki. 😀 Najsłodsze na świecie, bo z naszych ukochanych dzieci. Na rozłożonych kocach kładły się dzieci, a mamy je rolowały, by potem rozwijać z szerokimi uśmiechami na twarzach. Zabawa tak się niektórym podobała, że trudno było ją skńczyć, a przed nami jeszcze były tańce!
Po raz pierwszy bawiliśmy się w „kółko graniste”, z którego najlepiej wszyscy zapamietali „a my wszyscy bęc”, ponieważ była to wspaniała okazja, żeby znów poturlać się po materacach lub wskoczyć na swoją mamusię. 🙂 Na koniec dzieci poznały jeszcze zabawę w „Pająka i muchy”, która szybko nauczyła je zatrzymywania się na odpowiedni sygnał.
I tak oto upłynęło nam 90 min. zabawy, a na kolejne warsztaty trzeba czekać cały tydzień…. Dobrze, że ten tydzień mija już dziś. 😉 Więcej informacji tutaj: Ostatnie wakacyjne warsztaty!!!
Do zobaczenia! 🙂