bookmark_borderOstatnie wakacyjne warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!” 23.08.2016 r.

No i stało się: ostatnie wakacyjne warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!” za nami. Co działo się tym razem?

Znów było wielkie kocowanie, czyli zawijanie dzieci w naleśniki oraz ich rozwjanie, przykrywanie przez mamy i samodzielne rozkopywanie małych gagatków, była także morska przygoda, w czasie której pływaliśmy sobie wpław, ale gdy pojawiał się rekin, trzeba było szybko uciekać na wyspę.

DSC_0011

DSC_0014

Plastelina w ruch!

Po tej dawce zabaw ruchowych, przyszedł czas na zmagania plastyczne. Tym razem robiliśmy wazoniki / słoiczki na przyprawy / pojemniczki na przekąski i ważne dziecięce gadżety. Do wyboru, do koloru. 🙂 Każde z dzieci wybrało sobie słoiczek według własnych upodobań – mniejszy lub większy, węższy lub szerszy i razem ze swoją mamą zdobiło go za pomocą plasteliny. Zabawa tak bardzo wciągnęła dzieci, że nawet nie zauważyliśmy, kiedy upłynęła pierwsza godzina warsztatów, a zaplanowanych było jeszcze mnóstwo innych zabaw!

DSC_0027

 

DSC_0036

DSC_0041

Pachołki to jest coś!

Tym razem na naszych materacach pojawiły się pachołki, żeby w parze ze swoją mamusią pokonać prawdziwy slalom gigant! Pary mama i dziecko ustawiły się jak sportowcy na linii startu i kolejno wykonywały ćwiczenie – na początek zwykły slalom na piechotę, potem z okrążaniem każdego pachołka, następnie na czworakach, a w końcu tyłem!

Po tej zabawie, w całości animowanej, dzieci W KOŃCU mogły wziąć pachołki do rąk i pobawić się nimi samodzielnie według własnego pomysłu. To był czad! Zakładanie na głowy, ręce i nogi sobie i innym, oglądanie sali jak przez lunetę, mówienie jak przez tubę, słuchanie mowy innych, zabawy w czarownice i czarowników. Wydawało się, że mogliby tak bez końca. 😉

DSC_0052 DSC_0053 DSC_0069DSC_0061 DSC_0063

Tany, tany!

Następnie zaproponowałam uczestnikom warsztatów trochę muzyki i tańca. Nasze głowy mówiły „tak”, „nie” oraz wesoło się kręciły. Ponadto było znane chyba wszystkim „Kółko graniaste” oraz podobna do niego zabawa „taniec z upadaniem” w rytmie twista. Była też zabawa pt. „Rób to, co ja”, która polegała na wzajemnym naśladowaniu swoich ruchów.

Na koniec znów wróciliśmy do zajęć plastycznych. Tym razem, wykorzystując rolki po papierze toaletowym, wykonywaliśmy lunety. Najpierw trzeba było dobrać odpowiedni rozmiar i kolor papieru, ewentualnie go dociąć, później posmarować rolkę klejem i ją obłożyć. Następnym krokiem było zdobienienie – w ruch poszły dziurkacze, piankowe naklejki i mazaki. Pomysłów dzieci miały mnóstwo, a co jedna powstała luneta, to bardziej kolorowa!
DSC_0111

DSC_0113

 

Tak oto zakończyły się ostatnie wakacyjne warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!”. Już za nimi tęsknię! Na kolejne zapraszam dopiero w połowie września. Już nie mogę się doczekać, a Wy?

Oczywiście więcej zdjęć jak zwykle jest w galerii pod postem. Zapraszam do podziwiania!

Pozdrawiam!

bookmark_border„Ale dziecko! Ale mama!” – trzecia relacja

Warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!” na stałe wpisały się w tygodniowy plan zajęć wielu mam i dzieci. Co prawda tym razem grono było bardziej kameralne, podobno ze względu na sezon urlopowy, drzemki dzieci i serwis samochodowy, ale i tak wzięło w nich udział 10 sympatycznych par. 🙂

Na początek tradycyjnie przedstawiliśmy się siedząc w kręgu. To moment, kiedy wszystkie maluchy zazwyczaj udaje się zgromadzić w ciszy w jednym miejscu, a mamy w imieniu swoim i dzieci witają się i mówią kilka słów o sobie. To pozwala na łatwiejszą komunikację w grupie, otwiera na wzajemną wymianę wiedzy i doświadczenia i zbliża nas do siebie. We wtorek rozmawiałyśmy o ulubionych zabawach. Okazało się, że mali uczestnicy zajęć lubią m. in. ciastolinę, ciężarówki i taniec. Mam to na uwadze przygotowując kolejne zajęcia. 😉

 

Na początek: atrament sympatyczny

Znacie? Pewno każdy słyszał o znikającym atramencie i ukrytych na kartkach w tajemniczy sposób napisach czy obrazkach, które są przeznaczone tylko dla  wskazanych osób. Podczas ostatnich warszattów nasze zabawy rozpoczęliśmy od malowania przezroczystym płynem, którego… można szukać do utraty tchu po wyschnięciu, a i tak można zobaczyć jedynie pomarszczoną od wilogci kartkę. Jesteście ciekawi jak ujawniliśmy, co malowały nasze tandemy mam i dzieci? Użyliśmy gorącego żelazka!
I tak powstały laurki dla tatusiów, ciężarówka, kosiarka, serca, odbite dłonie, słońca…

Zdjęcie6633 Zdjęcie6628

Zdjęcie6629

Zdjęcie6634Zdjęcie6630

 

Pozostała jeszcze jedna tajemnica: co to za substancja? Otóż, jest to sok wyciśnięty z cytryny. Po wyschnięciu przy podgrzewaniu gorącym żelazkiem lub nad zapaloną świeczką brązowieje. Ważne, by nanieść pędzlem dość dużą jego, ilość, wtedy obrazek będzie wyraźniejszy. 🙂

Lekkie i delikatne

Nadszedł czas na zabawy ruchowe. Wszyscy otrzymali kolorowe piórka. Zadaniem mam i dzieci było jak najdłuższe ich utrzymanie w powietrzu, przedmuchiwanie od jednej do drugiej osoby oraz wzajemne łaskotki. 🙂 Tak przygotowawszy płuca, mogliśmy przystąpić do lekcji puszczania… baniek! 😀

 

Bańki, banie, banieczki!

Jak tylko wzięłam do ręki tacę, na której czekały na dzieci pojemniczki z płynem do puszczania baniek, od razu pojawił się wokół mnie wianuszek maluszków. Oj widać, jak bardzo je lubią! Pokazałam różne rodzaje końcówek służących do puszczania baniek, a następnie wszyscy dostali je do zabawy. Było łapanie i nauka ich puszczania, a przy tym dużo śmiechu! Zabawie towarzyszyła muzyka. 🙂

 

Tańce i muzykowanie!

Oprócz zwyczajowych tanecznych harców, we wtorek nauczyliśmy się prostego tańca w kole! Śmiechu było, co nie miara, zwłaszcza kiedy nasze koło się kręciło, a potem zamieniało w balon, który… pękał, a dzieci
i mamy robiły „bęc” na podłogę. 🙂 Był także czas na relaks – opalaliśmy brzuszki i plecy zmieniając strony na odpowiedni muzyczny akcent. No i oczywiście nie mogło zabraknąć maszerowania z liczeniem, o które od samego wejścia na zajęcia upominała się stała bywalczyni zajęć, mała Natalka. 🙂

Skoro bZdjęcie6635yły tańce i muzyka, to w małych artystach obudziła się potrzeba jej współtworzenia. Na salę wjechały dziwne pomoce: miski z kaszą, grochem, makiem i fasolą. Do tego łyżki i małe, otwierane plastikowe jajeczka. Tak zaczęły powstawać marakasy. Dzieci testowały różne materiały i oceniały powstające w ten sposób dźwięki – ciche i głośne, delikatniejsze lub mocniejsze. Robiły też mieszanki sypkich materiałów. Kiedy wszystkie marakasy były gotowe, maluchy miały okazję, by akompaniować piosence z odtwarzacza na swoich własnoręcznie wykonanych. Każdy mógł zabrać swoją grzechotkę na pamiątkę do domu.
Zdjęcie6627

To jeszcze nie koniec atrakcji 🙂

Tak, tak. Jeszcze trzeba wisienki na ten przysłowiowy „tort”. 🙂
Obiecałam białe szaleństwo i było! Podobno najważniejszy papier świata jest w rolkach. Okazuje się, że daje również mnóstwo frajdy dużym i małym. Było rozwijanie, zwijanie, rzucanie girland, szarfy miss, opaski na włosy, sukienki, spodnie, „ubrania” dla mumii, targanie, gniecenie, rzucanie do celu i bitwa na papierowe „śnieżki”. Dziki szał 😀 😀 😀
Zdjęcie6644 Zdjęcie6641 Zdjęcie6639

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zdjęcie6640

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

I tak półtoragodzinna zabawa dobiegła końca. Wszystkie mamy i dzieci jeszcze wygodnie usiadły lub położyły się, przytuliły swoje pociechy i szepcząc do uszek czułe słowa wyciszyły się przy dźwiękach spokojnej muzyki.

Kto ma ochotę pobawić się z nami na kolejnych warsztatach? Więcej informacji tutaj <klik>.

Pozdrawiam 🙂