bookmark_borderWarsztaty ciaprania, czyli „Ale dzidziuś!” 13.12.2016 r.

Warsztaty „Ale dzidziuś!” weszły już na stałe w tygodniowy rozkład zajęć zarówno moich, jak i maluszków z najbliższej okolicy i nie tylko – są mamy, które dojeżdżają aż 40 km, żeby się z nami bawić (pozdrawiam, Asiu! ;))! W zajęciach uczestniczą niemowlęta od momentu opanowania umiejętności samodzielnego siedzenia do ok. 15 miesięcy wraz ze swoimi mamusiami, a czasem także tatusiami (pozdrawiam, Jacku i Adamie! ;).
Najlepsze zajęcia są wtedy, kiedy dzieci mogą na własnej skórze poczuć świat. Dlatego też 13 grudnia było wyjątkowo dużo „ciaprania” – dzieci szczęśliwe, a mamy jeszcze bardziej, bo sprzątałyśmy razem, więc tak nie „bolało”. 😛

Kolorowy żel

Po tanecznej rozgrzewce, na pierwszy ogień poszła woda. Ale to nie była taka zwyczajna, przezroczysta ciecz. Dodaliśmy bowiem do niej specjalny proszek, który zamienił ją w… kolorowy (różowy ;)) i pachnący żel. Większości dzieci bardzo się to spodobało, choć jedna mała „Smerfetka” była trochę niepocieszona, że ciocia zepsuła wodę i dla niej trzeba było szybciej żel zamienić z powrotem w wodę. Nie mniej jednak zżelowaną wodę można było formować w kulki, przekładać z ręki do ręki, dotykać jej granulek, co było bardzo ekscytującym doświadczeniem!

Tany, tany!

Od ciaprania czasem trzeba zrobić przerwę. Choćby niedużą. Najlepiej na coś ruchowego. 😉
Czy niechodzące dzieci mogą cieszyć się muzyką, śpiewem i tańcem? Ależ oczywiście, jeśli tylko mamy pod ręką kogoś dorosłego do pomocy oraz odpowiednio dobierzemy utwory. Otóż po pierwszych nieśmiałych próbach na siedząco, zaczęliśmy odważniej brykać i przy okazji mamy mają prawdziwy fitness. 😉 Dzięki tym wspólnym harcom we wszystkich budzi się radość i energia, a do tego dzieci uczą się wskazywać części ciała, jak np. przy piosence kąpielowej, kiwać głową przy słowach  „tak” i „nie”przy piosence „Głowa mówi”, odprężającego masażu brzuszka przy utworze „Szupurupu” albo rozgrzewania się, klaskania i tupania przy „Zimno, zimno”.

Ciaprania ciąg dalszy, czyli malowanie pastą

Z pozytywną energią i nieco zmachani, zasiedliśmy do prac plastycznych. Ponieważ zima za oknem, mróz szczypie w nosy, to i nasze malunki nawiązywały do tego „klimatu”. Na kolorowych kartkach „Ale dzidziusie” otrzymały zimowe krajobrazy odbite na kolorowych kartkach, a brakujący zimowy klimat domalowywały wiejącą chłodem białą pastą do zębów i swoimi łapkami. Radości było co nie miara! Zdjęcia nie są w stanie do końca oddać tego klimatu. 😉

Wszystkie zabawy zostały uwiecznione na fotografiach, których jeszcze więcej w galerii na końcu posta.
Zapraszam do oglądania.

Pozdrawiam i życzę wszystkim dużo radości oraz kreatywności w Nowym 2017 roku! 🙂

P.S. kolejne warsztaty już we wtorek 3 stycznia. Jeśli masz ochotę dołączyć do grupy ze swoim Maluszkiem, napisz lub zadzwoń. Wszystkie dane znajdziesz w zakładce „KONTAKT/WSPÓŁPRACA”. Możesz także skontaktować się ze mną przez fanpage bloga na Facebooku: www.facebook.com/AleZjawa
Galeria zdjęć:

bookmark_borderJesienne warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!” 13.10.2016 r.

Jaki jest najlepszy sposób na jesienne deszczowe dni? Oczywiście zabawa!

A kto lubi się bawić? Dzieci!

A z kim jest najlepsza zabawa pod słońcem? Z mamą!

Dlatego też na ubiegły czwartek przygotowałam dla uczestników warsztatów „Ale dziecko! Ale mama!” szereg kolorowych jesiennych zabaw, które pomogły nam naładować się wspólnie pozytywną energią.

Na początek, tradycyjnie się witając, wymieniliśmy informacje nt. ulubionych warzyw naszych dzieci i okazało się, że niektórym najbardziej smakują te zielone, innym seler, inni uwielbiają tradycyjną marchewę, a jeszcze inni stawiają na ziemniaki. 😉

Jak wspominałam w poprzedniej relacji <klik>, za sprawą upodobań moich najmłodszych uczestników zajęć, przeniosłam akcent z zajęć plastycznych na zabawy taneczno – ruchowe oraz śpiew i muzykowanie.

Śpiewaliśmy z pokazywaniem „Praczki”, „Głowa mówi tak, tak, tak” oraz „Dmucha wiatr”. Ponadto była zabawa, w której zatrzymywaliśmy się przy jednym ze zdjęć przedstawiających jesienne owoce – śliwki, gruszki, jabłka i winogrona. Był także taniec ze wstążkami, poznawaliśmy „Magiczną liczbę siedem”, zakręciliśmy nieśmiertelnym „Kółkiem graniastym”, pomachaliśmy rękami i nogami przy „Boogie-woogie” i jeszcze mieliśmy siły i zapał na całą serię innych piosenek, tańców i zabaw. Serio! 😉

 

 

Na ostatnich zajęciach „Ale dzieci!” miały także okazję poznać klawesy. Radości stukania nie było końca. 😉 W końcu jednak udało się nam zgrać i razem trochę pomaszerować przy akompaniamencie nowo poznanych instrumentów.

img_20161013_170902

img_20161013_171016

 

Zwierzaki – cudaki

W czwartek mocno puściliśmy wodze fantazji. Wykorzystując gumowe rękawiczki, kolorowe wstążeczki, piórka i ruchome oczka powstało mnóstwo zwierzaków – cudaków. Dosłownie i w przenośni. Podstawowe pytanie, które mnie za każdym razem nurtowało brzmiało: „Czy to ptak, czy ryba?” 😉 Zajrzyjcie do galerii, żeby się przekonać.

Przy tej pracy dla porannej grupy nie lada wyzwaniem były…. pękające rękawiczki! Nie wiem, czy choć jednej mamie i dziecku od początku do końca została ta sama. Zastanawiałam się, czy w tej sytuacji na popołudnie wystarczy mi zapas, z którym przyszłam na zajęcia. Wystarczył.  Dla odmiany – popołudniu nie pękła ani jedna! 😉

Klamerkowa zabawa

Kolejną zabawą, którą zaproponowałam „Ale dzieciom!” było uzupełnianie brakujących części ciała zwierzętom z różnych stron świata. Dzięki temu ćwiczeniu, dzieci ćwiczyły sprawność motoryczną (zapinanie klamerek), poznawały nowe i utrwalały nazwy znanych już zwierząt oraz odgłosy, które one wydają, uczyły się części ciała, a także mogły razem z „ale mamami” liczyć – nogi, rogi, oczy, macki, etc.
img_20161013_104820

img_20161013_104731

img_20161013_104809

 

img_20161013_104825

Rudy ojciec, rudy dziadek, rudy ogon, to mój spadek!

Są zwierzaki, które kojarzą się z określoną porą roku. I tak jak wiosną wymienia się najczęściej kurczaki, zające, motyle, pszczoły, tak jesienią są to jeże, wiewiórki, czy też lisy. I właśnie o tych ostatnich wierszyk Jana Brzechwy:

„Rudy ojciec, rudy dziedek,
rudy ogon to mój spadek.
A ja jestem rudy lis
– zmykaj stąd, bo będę gryzł!”

wprowadził nas w kolejną pracę plastyczno – manualną. Była to maska liska. Mamy i dzieci podzieliły się zadaniami. „Ale mamy” robiły kuleczki z pomarańczowej bibuły, natomiast „Ale dzieci” je przyklejały.

img_20161013_101633

img_20161013_165053

img_20161013_165109

img_20161013_165123

Jesienne liście

Idąc na warsztaty, nie mogłam się oprzeć się pokusie nazbierania kolorowych liści, które oczywiście wykorzystaliśmy. Jak? Malując je farbami, a następnie odbijając na papierze. W ten sposób kolorowa jesień zostanie z nami na dłużej, by cieszyć oczy, gdy nastanie biała zima.

img_20161013_112438

img_20161013_112443

img_20161013_112809

 

 

 

 

 

 

img_20161013_162039

img_20161013_161641

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tak oto znów upłynęło 90 min. zabawy i nie pozostało nam nic innego jak poczekać do czwartku na kolejną jej porcję. Poniżej dwie galerie z podziałem na  zajęcia poranne oraz popołudniowe. Miłego oglądania, wspominania i inspirowania się. 🙂

Pozdrawiam!

 

Galeria porannych zdjęć:

Galeria popołudniowych zdjęć:

 

bookmark_borderOstatnie wakacyjne warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!” 23.08.2016 r.

No i stało się: ostatnie wakacyjne warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!” za nami. Co działo się tym razem?

Znów było wielkie kocowanie, czyli zawijanie dzieci w naleśniki oraz ich rozwjanie, przykrywanie przez mamy i samodzielne rozkopywanie małych gagatków, była także morska przygoda, w czasie której pływaliśmy sobie wpław, ale gdy pojawiał się rekin, trzeba było szybko uciekać na wyspę.

DSC_0011

DSC_0014

Plastelina w ruch!

Po tej dawce zabaw ruchowych, przyszedł czas na zmagania plastyczne. Tym razem robiliśmy wazoniki / słoiczki na przyprawy / pojemniczki na przekąski i ważne dziecięce gadżety. Do wyboru, do koloru. 🙂 Każde z dzieci wybrało sobie słoiczek według własnych upodobań – mniejszy lub większy, węższy lub szerszy i razem ze swoją mamą zdobiło go za pomocą plasteliny. Zabawa tak bardzo wciągnęła dzieci, że nawet nie zauważyliśmy, kiedy upłynęła pierwsza godzina warsztatów, a zaplanowanych było jeszcze mnóstwo innych zabaw!

DSC_0027

 

DSC_0036

DSC_0041

Pachołki to jest coś!

Tym razem na naszych materacach pojawiły się pachołki, żeby w parze ze swoją mamusią pokonać prawdziwy slalom gigant! Pary mama i dziecko ustawiły się jak sportowcy na linii startu i kolejno wykonywały ćwiczenie – na początek zwykły slalom na piechotę, potem z okrążaniem każdego pachołka, następnie na czworakach, a w końcu tyłem!

Po tej zabawie, w całości animowanej, dzieci W KOŃCU mogły wziąć pachołki do rąk i pobawić się nimi samodzielnie według własnego pomysłu. To był czad! Zakładanie na głowy, ręce i nogi sobie i innym, oglądanie sali jak przez lunetę, mówienie jak przez tubę, słuchanie mowy innych, zabawy w czarownice i czarowników. Wydawało się, że mogliby tak bez końca. 😉

DSC_0052 DSC_0053 DSC_0069DSC_0061 DSC_0063

Tany, tany!

Następnie zaproponowałam uczestnikom warsztatów trochę muzyki i tańca. Nasze głowy mówiły „tak”, „nie” oraz wesoło się kręciły. Ponadto było znane chyba wszystkim „Kółko graniaste” oraz podobna do niego zabawa „taniec z upadaniem” w rytmie twista. Była też zabawa pt. „Rób to, co ja”, która polegała na wzajemnym naśladowaniu swoich ruchów.

Na koniec znów wróciliśmy do zajęć plastycznych. Tym razem, wykorzystując rolki po papierze toaletowym, wykonywaliśmy lunety. Najpierw trzeba było dobrać odpowiedni rozmiar i kolor papieru, ewentualnie go dociąć, później posmarować rolkę klejem i ją obłożyć. Następnym krokiem było zdobienienie – w ruch poszły dziurkacze, piankowe naklejki i mazaki. Pomysłów dzieci miały mnóstwo, a co jedna powstała luneta, to bardziej kolorowa!
DSC_0111

DSC_0113

 

Tak oto zakończyły się ostatnie wakacyjne warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!”. Już za nimi tęsknię! Na kolejne zapraszam dopiero w połowie września. Już nie mogę się doczekać, a Wy?

Oczywiście więcej zdjęć jak zwykle jest w galerii pod postem. Zapraszam do podziwiania!

Pozdrawiam!

bookmark_border„Ale dziecko! Ale mama!” – relacja z 16.08

Sama nie wierzę, że już tydzień minął od poprzednich warszatatów. Już spieszę z szybką realcją. 🙂
Znów było kameralnie i radośnie na potęgę, a to głównie za sprawą… hm… to chyba z powodu całokształtu, bo samej trudno wybrać mi najfajniejszą zabawę z ubiegłego tygodnia. Warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!” tym razem obfitowały w nietypowe pomoce. A jakie? Czytajcie dalej, to się przekonacie. 🙂

 

Zaczęliśmy tradycyjnym przywitaniem z wymianą imion i informacją o wieku dzieci, a także o ulubionych potrawach naszych milusińskich. Okazuje się, że niektórym smaki się zmieniają, bo kilka tygodni temu odpowiedź była inna. Ale to dobrze, ponieważ wychodzi na to, że wszystkie „Ale mamy!” wciąż pokazują „Ale dzieciom!” nowe smaki. Tak trzymać. 🙂

Wracając do warsztatów… Kleje, kartki, nożyczki. Można było drzeć, ciąć, smarować sztyftem lub palcem.

DSC_0006

Tropiciele kształtów!

Później zabawiliśmy się w tropicieli kształtów. Na środek sali wjechała taca z najdziwniejszymi przemiotami, jakie znalazłam – a były to m. in. klucz, sitko do piasku, metalowe pudełko, kołek rozporowy, plastikowy młotek, szpulka do wbijania igieł i szpilek, płyta CD, kawałek piórnika z metalu, opaska do włosów, sitko do konewki, deseczka… Najpierw był radosny rekonesans zawartości, a potem…. każdy wybrał sobie kilka przedmiotów, z pomocą mamy je obrysowywał, a następnie szukał karteczki i obrysu, który pasował do poszczególnych przedmiotów. Nie była to łatwa sprawa!DSC_0031

Żeby głowy trochę odpoczęły, a ciało się poruszało, pobawiliśmy się w wiewióreczki. Każda mała wiewiórka dostała orzeszek, a nawet dwa. 😉 Skrzętnie je schowała, a następnie mama wiewiórka z pomocą swojego dziecka miała je znaleźć. Czasem to szukanie to był twardy orzech do zgryzienia, a czasem…. mała wiewiórka sama mamusi po prostu chwaliła się swoją kryjówką.

Wodowanie i… kąpanie

Później było wielkie WODOWANIE! Każdy uczestnik zajęć ze swoją mamą do pary otrzymał miskę z cieplutką wodę oraz akcesoria – słomki, dzbanki, lejki, fasolki, kasztany, pędzelki, piórka, łyżki… Sprawdzaliśmy przede wszystkim, co pływa, a co tonie, ale był też czas na chlapanie, przelewanie, a nawet kąpiel. 😉 A wiecie, że po zabawie wcale nie było płączu, że trzeba wylać wodę? A to owszystko dlatego, że zabawa w sprzątanie mopami też była bardzo zajmująca i ciekawa!
DSC_0057 DSC_0055

 

 

 

 

 

 

 

DSC_0063

DSC_0054

 

 

 

 

 

 

Po tych emocjach przyszedł czas na chwilę odpoczynku. Podczas, gdy materace schły, my zajęliśmy się klockami. Wielkie pudło drewnianych klocków o różnych kolorach i wyrazistych kształtach pozwoliło na różne zabawy, w zależności od wieku i upodobań dzieci. Było więc stawianie wysokich piramid, a potem ich spektakularne burzenie; było sortowanie według kształtu i koloru, było podawnie klocków według klucza podawanego przez mamusie, było budowanie pociągów.

DSC_0074

Koc do spania czy do brykania?

Kiedy materace były juz suche, pojawiły się na nich…. koce. A po co? A żeby zrobić nadziewane naleśniki. 😀 Najsłodsze na świecie, bo z naszych ukochanych dzieci. Na rozłożonych kocach kładły się dzieci, a mamy je rolowały, by potem rozwijać z szerokimi uśmiechami na twarzach. Zabawa tak się niektórym podobała, że trudno było ją skńczyć, a przed nami jeszcze były tańce!

DSC_0092

DSC_0083

 

 

 

 

 

 

Po raz pierwszy bawiliśmy się w „kółko graniste”, z którego najlepiej wszyscy zapamietali „a my wszyscy bęc”, ponieważ była to wspaniała okazja, żeby znów poturlać się po materacach lub wskoczyć na swoją mamusię. 🙂 Na koniec dzieci poznały jeszcze zabawę w „Pająka i muchy”, która szybko nauczyła je zatrzymywania się na odpowiedni sygnał.

 

I tak oto upłynęło nam 90 min. zabawy, a na kolejne warsztaty trzeba czekać cały tydzień…. Dobrze, że ten tydzień mija już dziś. 😉 Więcej informacji tutaj: Ostatnie wakacyjne warsztaty!!!

Do zobaczenia! 🙂

bookmark_border„Ale dziecko! Ale mama!” – relacja z warsztatów 9 sierpnia

Ale się działo!
Warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!” tym razem znów rozpoczęły się zabawami z kolorową chustą – dzieci były zachwycone jej wielobarwnością oraz zwiewnością. Po krótkiej zabawie w falowanie, na chuście pojawiły się myszki szukające swojej dziurki, czyli miękkie piłeczki. Było mnóstwo śmiechu, kiedy próbowaliśmy pomóc im znaleźć cel. Trzeba było słyszeć te okrzyki szczęścia po każdym kolejnym sukcesie i jęki zawodu, kiedy się nie udawało. Emocji było dużo.

Następnie wszystkie dzieci zajęły sobie wygodne miejsca na podłodze i razem ze swoimi mamami poznawały zwierzątka oraz ich miejsca zamieszkania, a potem próbowały je do siebie dopasować.

Po chwili skupienia, nadszedłczas na tańce. Było boogie-woogie, przy którym uczyliśmy się odróżniać prawe i lewe ręce oraz noga, nieśmiertelne już chyba maszerowanie w kręgu, a na koniec spróbowaliśmy ustawić się w pociąg i pojechać do dobrej zabawy!

Później było puszczanie baniek mydlanych, po którym nastąpiła największa niespodzianka tego dnia, czyli pieczątki.

Ale kolorowe warsztaty!

Dzieci wraz z mamami usiadły na podłodze zabezpieczonej folią, a tam czekały na nie gąbkowe pieczątki i kolorowe farby. Pieczątki miały kształty prostokątów, kwadratów, trójkątów, trapezów… powstawały zatem domki, płotki, było nawet drzewno owocowe. Jak widać na zdjęciach w galerii – opieczętowane zostały nie tylko kartki, ale także ręce, nogi, ubrania i mamusie. Niech moc odplamiacza będzie z nami! 😉

Po kolorowych farbach, przyszedłczas na kolorowe kartki, na których dzieci wycinały ażurkowe wzorki za pomocą ozdobnych dziurkaczy. W ramach odpoczynku przypinaliśmy kolorowe klamerki według odpowiednich schematów i liczyliśmy do czterech. A później jeszcze w ruch poszły temperówki do kredek i nożyczki.

Walczyliśmy z duchotą, niskim ciśnieniem i niewyspaniem, a mimo to, zrobiliśmy tak dużo różnych rzeczy. Sama jestem pod wrażeniem ich ilości!

Dziękuję wszystkim mamom i dzieciom za zaangażowanie i zapraszam ponownie za tydzień.
Do zobaczenia! 🙂

bookmark_border„Ale dziecko! Ale mama!” – relacja z warsztatów 2 sierpnia

Warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!” po raz kolejny odbyły się w ubiegły wtorek 2 sierpnia 2016 roku. Dopisała nam nie tylko letnia pogoda, ale przede wszystkim radość ze spotkania. Tym razem na powitanie oprócz imion i wieku dzieci, każda mama mówiła o ulubionych ubraniach swojej pociechy. Okazało się, że jedne dzieci uwielbiają wszelkie ubrania i zabawy w przebieranki, innym podoba się cokolwiek, byle miało kieszonki, ale były też takie, które… lubią ubierać nic. Oczywiście przy okazji tej wymiany doświadczeń było sporo śmiechu!

Pierwsze zabawy

Po przedstawieniu, przyszedł czas na pierwsze zabawy ruchowe z wykorzystaniem chusty animacyjnej Klanzy. Dzieci był zachwycone jej wielkością oraz żywą kolorystyką. Maluchy wskoczyły na chustę, natomiast mamy poruszały nią, niczym wiatr morską wodą. Był zatem duże fale, ale też spokojny wietrzyk. Potem dzieci sprawdziły, jak wygląda pod chustą. Były szybkie i nieskoordynowane ruchy, ale też pełne zgranie całej grupy, kiedy chusta równomiernie się podnosiła i opadała tworząc spadochron na głowami naszych milusińskich. Na koniec dzieci po raz kolejny weszły na chustę, mamy delikatnie je okręciły, a potem nastąpiło…. szybkie rozpakowanie tego słodkiego cukierka!
Następnie z powrotem rozpostarłyśmy chustę na podłodze, a każda mama usiadła na niej ze swoim dzieckiem, by otrzymać obrazki ze zwierzątkami. Wybór był duży – od zwierząt leśnych, przez polne, wodne, domowe, gospodarskie, po egzotyczne. Zadaniem par była rozmowa nt. ich wyglądu, poszczególnych części ciała, a następnie porównanie pierwszego obrazka z drugim, na którym brakowało pewnych elementów. Trzeba było zauważyć, czego brakuje oraz dołożyć, a właściwie dopiąć i w ten sposób uzupełnić brakujące elementy klamerkami.Zdjęcie6697Zdjęcie6693

 

 

 

 

 

 

 

 

Skoro już jesteśmy przy klamerkach, to wykorzystaliśmy je także w nauce kolorów oraz przy liczeniu. Każde dziecko otrzymało kartonik, do którego trzeba było przypinać klamerki w określonej kolorowymi obrazkami ilości i kolorystyce. Kartoniki były jednokolorowe oraz wielokolorowe i zawierały od 2 do 6 obrazków. Przy okazji ćwiczenia małęj motoryki (przypinanie klamerek), dzieci uczyły się kolorów i liczenia. Takie 3w1 😉

Coś plastycznego

Po tej skomplikowanej zabawie, dla równowagi, postanowiliśmy pobawić się masą solną. Ale nie tak hop – siup. Najpierw trzeba było ją zrobić. Dzieci i mamy otrzymały miski z odmierzoną ilością mąki pszennej, ziemniaczanej i soli. Najpierw wymieszały wszystkie składniki łyżkami. Następnie dodałam wszystkim wodę i wszyscy zabrali się za wyrabianie masy. Przy okazji mamy poznały sposób na naturalne jej zabarwienie domowym sposobem. Gotowa masa była przez dzieci krojona nożykami i ugniatana w najróżniejsze kształty: krokodyl, pizza, serca, mysz, słoń i wiele, wiele innych. Wszystkie zostały przełożone na tacki i zabrane na pamiątkę do domów. WP_20160802_012

WP_20160802_045.xnbak

 

 

 

WP_20160802_039

 

WP_20160802_023

 

 

 

 

 

 

 

 

Coś tanecznego

Dość już siedzenia, czas poderwać się do tańca! Oczywiście było maszerowanie, ale tym razem nie tylko do przodu, ale i do tyłu! Tańczyliśmy w kole, co wciąż jest dla nas wyzwaniem, ale z każdymi zajęciami jesteśmy bliżej pełnego sukcesu. 😉 A w ramach muzycznego odpoczynku opaliliśmy brzuchy i plecy.

WP_20160802_070 WP_20160802_071

 

 

 

 

 

Coś ciekawego

Na koniec został nam gwóźdź programu, czyli… dmuchańce wodne. 🙂
Kolorową wodę nabieraliśmy strzykawkami, by wylewać ją na kartkę, a następnie rozdmuchiwać słomkami w wielobarwne kształty. Interpretacja tych oryginalnych malunków była kolejnym zajmującym zajęciem, ponieważ często sąsiedzi mieli odmienne skojarzenia od małych autorów swoich prac.

WP_20160802_081 WP_20160802_078

 

 

 

 

 

 

 

 

Tą zabawą zakończyliśmy zajęcia. Myślę, że uśmiechnięte buzie świadczyły o zadowoleniu dzieci z zaproponowanych przeze mnie zabaw, co można zobaczyć na zdjęciach w galerii na końcu artykułu. A Wam przypadły do gustu?

Pozdrawiam! 🙂

 

 

bookmark_border„Ale dziecko! Ale mama!” – trzecia relacja

Warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!” na stałe wpisały się w tygodniowy plan zajęć wielu mam i dzieci. Co prawda tym razem grono było bardziej kameralne, podobno ze względu na sezon urlopowy, drzemki dzieci i serwis samochodowy, ale i tak wzięło w nich udział 10 sympatycznych par. 🙂

Na początek tradycyjnie przedstawiliśmy się siedząc w kręgu. To moment, kiedy wszystkie maluchy zazwyczaj udaje się zgromadzić w ciszy w jednym miejscu, a mamy w imieniu swoim i dzieci witają się i mówią kilka słów o sobie. To pozwala na łatwiejszą komunikację w grupie, otwiera na wzajemną wymianę wiedzy i doświadczenia i zbliża nas do siebie. We wtorek rozmawiałyśmy o ulubionych zabawach. Okazało się, że mali uczestnicy zajęć lubią m. in. ciastolinę, ciężarówki i taniec. Mam to na uwadze przygotowując kolejne zajęcia. 😉

 

Na początek: atrament sympatyczny

Znacie? Pewno każdy słyszał o znikającym atramencie i ukrytych na kartkach w tajemniczy sposób napisach czy obrazkach, które są przeznaczone tylko dla  wskazanych osób. Podczas ostatnich warszattów nasze zabawy rozpoczęliśmy od malowania przezroczystym płynem, którego… można szukać do utraty tchu po wyschnięciu, a i tak można zobaczyć jedynie pomarszczoną od wilogci kartkę. Jesteście ciekawi jak ujawniliśmy, co malowały nasze tandemy mam i dzieci? Użyliśmy gorącego żelazka!
I tak powstały laurki dla tatusiów, ciężarówka, kosiarka, serca, odbite dłonie, słońca…

Zdjęcie6633 Zdjęcie6628

Zdjęcie6629

Zdjęcie6634Zdjęcie6630

 

Pozostała jeszcze jedna tajemnica: co to za substancja? Otóż, jest to sok wyciśnięty z cytryny. Po wyschnięciu przy podgrzewaniu gorącym żelazkiem lub nad zapaloną świeczką brązowieje. Ważne, by nanieść pędzlem dość dużą jego, ilość, wtedy obrazek będzie wyraźniejszy. 🙂

Lekkie i delikatne

Nadszedł czas na zabawy ruchowe. Wszyscy otrzymali kolorowe piórka. Zadaniem mam i dzieci było jak najdłuższe ich utrzymanie w powietrzu, przedmuchiwanie od jednej do drugiej osoby oraz wzajemne łaskotki. 🙂 Tak przygotowawszy płuca, mogliśmy przystąpić do lekcji puszczania… baniek! 😀

 

Bańki, banie, banieczki!

Jak tylko wzięłam do ręki tacę, na której czekały na dzieci pojemniczki z płynem do puszczania baniek, od razu pojawił się wokół mnie wianuszek maluszków. Oj widać, jak bardzo je lubią! Pokazałam różne rodzaje końcówek służących do puszczania baniek, a następnie wszyscy dostali je do zabawy. Było łapanie i nauka ich puszczania, a przy tym dużo śmiechu! Zabawie towarzyszyła muzyka. 🙂

 

Tańce i muzykowanie!

Oprócz zwyczajowych tanecznych harców, we wtorek nauczyliśmy się prostego tańca w kole! Śmiechu było, co nie miara, zwłaszcza kiedy nasze koło się kręciło, a potem zamieniało w balon, który… pękał, a dzieci
i mamy robiły „bęc” na podłogę. 🙂 Był także czas na relaks – opalaliśmy brzuszki i plecy zmieniając strony na odpowiedni muzyczny akcent. No i oczywiście nie mogło zabraknąć maszerowania z liczeniem, o które od samego wejścia na zajęcia upominała się stała bywalczyni zajęć, mała Natalka. 🙂

Skoro bZdjęcie6635yły tańce i muzyka, to w małych artystach obudziła się potrzeba jej współtworzenia. Na salę wjechały dziwne pomoce: miski z kaszą, grochem, makiem i fasolą. Do tego łyżki i małe, otwierane plastikowe jajeczka. Tak zaczęły powstawać marakasy. Dzieci testowały różne materiały i oceniały powstające w ten sposób dźwięki – ciche i głośne, delikatniejsze lub mocniejsze. Robiły też mieszanki sypkich materiałów. Kiedy wszystkie marakasy były gotowe, maluchy miały okazję, by akompaniować piosence z odtwarzacza na swoich własnoręcznie wykonanych. Każdy mógł zabrać swoją grzechotkę na pamiątkę do domu.
Zdjęcie6627

To jeszcze nie koniec atrakcji 🙂

Tak, tak. Jeszcze trzeba wisienki na ten przysłowiowy „tort”. 🙂
Obiecałam białe szaleństwo i było! Podobno najważniejszy papier świata jest w rolkach. Okazuje się, że daje również mnóstwo frajdy dużym i małym. Było rozwijanie, zwijanie, rzucanie girland, szarfy miss, opaski na włosy, sukienki, spodnie, „ubrania” dla mumii, targanie, gniecenie, rzucanie do celu i bitwa na papierowe „śnieżki”. Dziki szał 😀 😀 😀
Zdjęcie6644 Zdjęcie6641 Zdjęcie6639

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zdjęcie6640

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

I tak półtoragodzinna zabawa dobiegła końca. Wszystkie mamy i dzieci jeszcze wygodnie usiadły lub położyły się, przytuliły swoje pociechy i szepcząc do uszek czułe słowa wyciszyły się przy dźwiękach spokojnej muzyki.

Kto ma ochotę pobawić się z nami na kolejnych warsztatach? Więcej informacji tutaj <klik>.

Pozdrawiam 🙂