Lubicie naukę? Ja bardzo. A eksperymentowanie? Ja jeszcze bardziej. I nie tylko ja. Jak się okazało, moi kochani uczestnicy z najstarszej grupy również! Dlatego też tydzień temu (tzn.16.09.2022r.) było na warsztatach 'Ale przedszkolak!’ chemicznie.🧪🩸
Tag: zabawa
bookmark_borderSzóste urodziny warsztatów 'Ale dziecko! Ale mama!’
Dopiero co zapraszałam za pośrednictwem bloga i Facebooka na pilotażowe warsztaty, a już…. minęło od tego czasu 6 lat!
Szóste urodziny warsztatów 'Ale dziecko! Ale mama!’
Continue reading „Szóste urodziny warsztatów 'Ale dziecko! Ale mama!’”bookmark_border„Ale dziecko! Ale mama!” – start 15 września. Zapisy otwarte!

Z radością informuję, że ruszył nabór na zajęcia „Ale dziecko! Ale mama!” dla mam z maluchami, których pilotażowy cykl odbywał się w trakcie wakacji. Możecie poczytać o nich tu: <klik>, <klik>, <klik>, <klik>, <klik>, <klik>, <klik>.
Kiedy i gdzie zajęcia?
Pierwsze zajęcia odbędą się już 15 września. Będziemy pracować w dwóch gupach – przedpołudniowej (start o godz. 10.00) oraz popołudniowej (start o godz. 16.00). Spotykamy się w czwartki w sali wystawowej Gminnego Ośrodka Kultury w Buczkowicach.
Co zabrać, a czego nie?
Pamiętajcie o zmiennym obuwiu, żeby wszyscy spokojnie i komfortowo mogli poruszać się po sali bez obaw o brud wniesiony na butach z ulicy. No i może nie wkładajcie sobie ani dzieciom najpiękniejszych i najelegantszych ubrań, żeby skupić się na zabawie, a nie na ich chronieiu.
Będę czekać na Was z kawką i herbatką oraz przekąskami, żeby nikt nie padł z głodu i pragnienia w czasie wspólnych harców. 🙂
Pozostałe informacje na plakacie, który zamieszczam poniżej.
W razie pytań i wątpliwości mailujcie, piszcie na fb lub dzwońcie.
Do zobaczenia!
bookmark_borderOstatnie wakacyjne warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!” 23.08.2016 r.

No i stało się: ostatnie wakacyjne warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!” za nami. Co działo się tym razem?
Znów było wielkie kocowanie, czyli zawijanie dzieci w naleśniki oraz ich rozwjanie, przykrywanie przez mamy i samodzielne rozkopywanie małych gagatków, była także morska przygoda, w czasie której pływaliśmy sobie wpław, ale gdy pojawiał się rekin, trzeba było szybko uciekać na wyspę.
Plastelina w ruch!
Po tej dawce zabaw ruchowych, przyszedł czas na zmagania plastyczne. Tym razem robiliśmy wazoniki / słoiczki na przyprawy / pojemniczki na przekąski i ważne dziecięce gadżety. Do wyboru, do koloru. 🙂 Każde z dzieci wybrało sobie słoiczek według własnych upodobań – mniejszy lub większy, węższy lub szerszy i razem ze swoją mamą zdobiło go za pomocą plasteliny. Zabawa tak bardzo wciągnęła dzieci, że nawet nie zauważyliśmy, kiedy upłynęła pierwsza godzina warsztatów, a zaplanowanych było jeszcze mnóstwo innych zabaw!
Pachołki to jest coś!
Tym razem na naszych materacach pojawiły się pachołki, żeby w parze ze swoją mamusią pokonać prawdziwy slalom gigant! Pary mama i dziecko ustawiły się jak sportowcy na linii startu i kolejno wykonywały ćwiczenie – na początek zwykły slalom na piechotę, potem z okrążaniem każdego pachołka, następnie na czworakach, a w końcu tyłem!
Po tej zabawie, w całości animowanej, dzieci W KOŃCU mogły wziąć pachołki do rąk i pobawić się nimi samodzielnie według własnego pomysłu. To był czad! Zakładanie na głowy, ręce i nogi sobie i innym, oglądanie sali jak przez lunetę, mówienie jak przez tubę, słuchanie mowy innych, zabawy w czarownice i czarowników. Wydawało się, że mogliby tak bez końca. 😉
Tany, tany!
Następnie zaproponowałam uczestnikom warsztatów trochę muzyki i tańca. Nasze głowy mówiły „tak”, „nie” oraz wesoło się kręciły. Ponadto było znane chyba wszystkim „Kółko graniaste” oraz podobna do niego zabawa „taniec z upadaniem” w rytmie twista. Była też zabawa pt. „Rób to, co ja”, która polegała na wzajemnym naśladowaniu swoich ruchów.
Na koniec znów wróciliśmy do zajęć plastycznych. Tym razem, wykorzystując rolki po papierze toaletowym, wykonywaliśmy lunety. Najpierw trzeba było dobrać odpowiedni rozmiar i kolor papieru, ewentualnie go dociąć, później posmarować rolkę klejem i ją obłożyć. Następnym krokiem było zdobienienie – w ruch poszły dziurkacze, piankowe naklejki i mazaki. Pomysłów dzieci miały mnóstwo, a co jedna powstała luneta, to bardziej kolorowa!
Tak oto zakończyły się ostatnie wakacyjne warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!”. Już za nimi tęsknię! Na kolejne zapraszam dopiero w połowie września. Już nie mogę się doczekać, a Wy?
Oczywiście więcej zdjęć jak zwykle jest w galerii pod postem. Zapraszam do podziwiania!
Pozdrawiam!
bookmark_borderDomowa ciastoplastolina

Podczas jednych warsztatów z cyklu „Ale dziecko! Ale mama!” bawiliśmy się masą solną <klik>. Dzieci uwielbiają zabawę różnego rodzaju plastycznymi masami, jednak zwykła masa solna jest praktycznie jednorazowa, ponieważ szybko wysycha, sklepowe kosztują i też wieczne nie są, a ich jakość jest różna. Domowa ciastoplastolina jest tania, wielokrotnego użytku, a do tego samo jej przygotowanie, to wspaniała wspólna zabawa dla dziecka i dorosłego. Co więcej, ponieważ masę się GOTUJE, jest w pełni bezpieczna nawet dla najmniejszych dzieci, które uwielbiają smakować wszystko, co tylko wpadnie im w ręce. Przy okazji można przetestować różne substancje jako barwniki. 😉 Przygotowanie masy jest całkiem proste.
SKŁADNIKI:
– 1 szklanka mąki
– ½ szklanki soli
– 1 łyżeczka soku z limonki / cytryny / octu
– 1 łyżeczka oleju roślinnego
– 1 szklanka GORĄCEJ wody
– barwnik spożywczy (sklepowy lub naturalny: kurkuma, papryka, kakao i cynamon, suszone i zmielone buraczki…)
WYKONANIE:
- Wymieszać suche składniki.
- Dodać limonkę i barwnik. Wymieszać.
- Wlać wodę. Wymieszać.
- GOTOWAĆ na średnim ogniu aż ciasto zgęstnieje. Jak tylko masa zrobi się elastyczna, zakończyć podgrzewanie.
- Przestudzić. Kiedy ciasto wystygnie, podsypać mąką i wyrobić.
- Gotowe ciasto przechowywać w zamkniętych pojemnikach -> można używać go kilka miesięcy
RADY PRAKTYCZNE:
- Jeśli przechowywane ciasto zrobi się lepkie i kleiste -> podsypać mąką i ponownie wyrobić.
- Jeśli masa wyschnie -> dodać kilka kropel wody i wymieszać aż z powrotem uzyska pożądaną konsystencję.
Tutaj plik pdf, żeby sobie wydrukować: Przepis na ciastoplastolinę do pobrania.
Życzę udanej zabawy! 🙂
bookmark_border„Ale dziecko! Ale mama!” – relacja z warsztatów 9 sierpnia

Ale się działo!
Warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!” tym razem znów rozpoczęły się zabawami z kolorową chustą – dzieci były zachwycone jej wielobarwnością oraz zwiewnością. Po krótkiej zabawie w falowanie, na chuście pojawiły się myszki szukające swojej dziurki, czyli miękkie piłeczki. Było mnóstwo śmiechu, kiedy próbowaliśmy pomóc im znaleźć cel. Trzeba było słyszeć te okrzyki szczęścia po każdym kolejnym sukcesie i jęki zawodu, kiedy się nie udawało. Emocji było dużo.
Następnie wszystkie dzieci zajęły sobie wygodne miejsca na podłodze i razem ze swoimi mamami poznawały zwierzątka oraz ich miejsca zamieszkania, a potem próbowały je do siebie dopasować.
Po chwili skupienia, nadszedłczas na tańce. Było boogie-woogie, przy którym uczyliśmy się odróżniać prawe i lewe ręce oraz noga, nieśmiertelne już chyba maszerowanie w kręgu, a na koniec spróbowaliśmy ustawić się w pociąg i pojechać do dobrej zabawy!
Później było puszczanie baniek mydlanych, po którym nastąpiła największa niespodzianka tego dnia, czyli pieczątki.
Ale kolorowe warsztaty!
Dzieci wraz z mamami usiadły na podłodze zabezpieczonej folią, a tam czekały na nie gąbkowe pieczątki i kolorowe farby. Pieczątki miały kształty prostokątów, kwadratów, trójkątów, trapezów… powstawały zatem domki, płotki, było nawet drzewno owocowe. Jak widać na zdjęciach w galerii – opieczętowane zostały nie tylko kartki, ale także ręce, nogi, ubrania i mamusie. Niech moc odplamiacza będzie z nami! 😉
Po kolorowych farbach, przyszedłczas na kolorowe kartki, na których dzieci wycinały ażurkowe wzorki za pomocą ozdobnych dziurkaczy. W ramach odpoczynku przypinaliśmy kolorowe klamerki według odpowiednich schematów i liczyliśmy do czterech. A później jeszcze w ruch poszły temperówki do kredek i nożyczki.
Walczyliśmy z duchotą, niskim ciśnieniem i niewyspaniem, a mimo to, zrobiliśmy tak dużo różnych rzeczy. Sama jestem pod wrażeniem ich ilości!
Dziękuję wszystkim mamom i dzieciom za zaangażowanie i zapraszam ponownie za tydzień.
Do zobaczenia! 🙂
bookmark_border„Ale dziecko! Ale mama!” – informacja o najbliższych warsztatach

„Ale dziecko! Ale mama!” – po raz kolejny! 🙂
W najbliższy wtorek, tj. 9 sierpnia o godz. 16.00 w sali wystawowej Gminnego Ośrodka Kulturu w Buczkowicach.
Znów bedą farby, więc zabierzcie ubrania robocze lub fartuszki, a ponadto ochotę do zabawy oraz dystans do siebie i świata. Będzie się działooooo…! 🙂
bookmark_border„Ale dziecko! Ale mama!” – trzecia relacja

Warsztaty „Ale dziecko! Ale mama!” na stałe wpisały się w tygodniowy plan zajęć wielu mam i dzieci. Co prawda tym razem grono było bardziej kameralne, podobno ze względu na sezon urlopowy, drzemki dzieci i serwis samochodowy, ale i tak wzięło w nich udział 10 sympatycznych par. 🙂
Na początek tradycyjnie przedstawiliśmy się siedząc w kręgu. To moment, kiedy wszystkie maluchy zazwyczaj udaje się zgromadzić w ciszy w jednym miejscu, a mamy w imieniu swoim i dzieci witają się i mówią kilka słów o sobie. To pozwala na łatwiejszą komunikację w grupie, otwiera na wzajemną wymianę wiedzy i doświadczenia i zbliża nas do siebie. We wtorek rozmawiałyśmy o ulubionych zabawach. Okazało się, że mali uczestnicy zajęć lubią m. in. ciastolinę, ciężarówki i taniec. Mam to na uwadze przygotowując kolejne zajęcia. 😉
Na początek: atrament sympatyczny
Znacie? Pewno każdy słyszał o znikającym atramencie i ukrytych na kartkach w tajemniczy sposób napisach czy obrazkach, które są przeznaczone tylko dla wskazanych osób. Podczas ostatnich warszattów nasze zabawy rozpoczęliśmy od malowania przezroczystym płynem, którego… można szukać do utraty tchu po wyschnięciu, a i tak można zobaczyć jedynie pomarszczoną od wilogci kartkę. Jesteście ciekawi jak ujawniliśmy, co malowały nasze tandemy mam i dzieci? Użyliśmy gorącego żelazka!
I tak powstały laurki dla tatusiów, ciężarówka, kosiarka, serca, odbite dłonie, słońca…
Pozostała jeszcze jedna tajemnica: co to za substancja? Otóż, jest to sok wyciśnięty z cytryny. Po wyschnięciu przy podgrzewaniu gorącym żelazkiem lub nad zapaloną świeczką brązowieje. Ważne, by nanieść pędzlem dość dużą jego, ilość, wtedy obrazek będzie wyraźniejszy. 🙂
Lekkie i delikatne
Nadszedł czas na zabawy ruchowe. Wszyscy otrzymali kolorowe piórka. Zadaniem mam i dzieci było jak najdłuższe ich utrzymanie w powietrzu, przedmuchiwanie od jednej do drugiej osoby oraz wzajemne łaskotki. 🙂 Tak przygotowawszy płuca, mogliśmy przystąpić do lekcji puszczania… baniek! 😀
Bańki, banie, banieczki!
Jak tylko wzięłam do ręki tacę, na której czekały na dzieci pojemniczki z płynem do puszczania baniek, od razu pojawił się wokół mnie wianuszek maluszków. Oj widać, jak bardzo je lubią! Pokazałam różne rodzaje końcówek służących do puszczania baniek, a następnie wszyscy dostali je do zabawy. Było łapanie i nauka ich puszczania, a przy tym dużo śmiechu! Zabawie towarzyszyła muzyka. 🙂
Tańce i muzykowanie!
Oprócz zwyczajowych tanecznych harców, we wtorek nauczyliśmy się prostego tańca w kole! Śmiechu było, co nie miara, zwłaszcza kiedy nasze koło się kręciło, a potem zamieniało w balon, który… pękał, a dzieci
i mamy robiły „bęc” na podłogę. 🙂 Był także czas na relaks – opalaliśmy brzuszki i plecy zmieniając strony na odpowiedni muzyczny akcent. No i oczywiście nie mogło zabraknąć maszerowania z liczeniem, o które od samego wejścia na zajęcia upominała się stała bywalczyni zajęć, mała Natalka. 🙂
Skoro były tańce i muzyka, to w małych artystach obudziła się potrzeba jej współtworzenia. Na salę wjechały dziwne pomoce: miski z kaszą, grochem, makiem i fasolą. Do tego łyżki i małe, otwierane plastikowe jajeczka. Tak zaczęły powstawać marakasy. Dzieci testowały różne materiały i oceniały powstające w ten sposób dźwięki – ciche i głośne, delikatniejsze lub mocniejsze. Robiły też mieszanki sypkich materiałów. Kiedy wszystkie marakasy były gotowe, maluchy miały okazję, by akompaniować piosence z odtwarzacza na swoich własnoręcznie wykonanych. Każdy mógł zabrać swoją grzechotkę na pamiątkę do domu.
To jeszcze nie koniec atrakcji 🙂
Tak, tak. Jeszcze trzeba wisienki na ten przysłowiowy „tort”. 🙂
Obiecałam białe szaleństwo i było! Podobno najważniejszy papier świata jest w rolkach. Okazuje się, że daje również mnóstwo frajdy dużym i małym. Było rozwijanie, zwijanie, rzucanie girland, szarfy miss, opaski na włosy, sukienki, spodnie, „ubrania” dla mumii, targanie, gniecenie, rzucanie do celu i bitwa na papierowe „śnieżki”. Dziki szał 😀 😀 😀
I tak półtoragodzinna zabawa dobiegła końca. Wszystkie mamy i dzieci jeszcze wygodnie usiadły lub położyły się, przytuliły swoje pociechy i szepcząc do uszek czułe słowa wyciszyły się przy dźwiękach spokojnej muzyki.
Kto ma ochotę pobawić się z nami na kolejnych warsztatach? Więcej informacji tutaj <klik>.
Pozdrawiam 🙂