Nie gadajcie mi tu bzdur!
Idzie dwulatek z mamą za rękę. Obok prababcia, która w pewnym momencie pyta:
– Dasz mi rączkę?
Dziecko odpowiada krótko i zdecydowanie:
– Nie. – jednocześnie chowając wolną dłoń za siebie.
Co na to babcia?
– Nie dasz mi ręki? To Ty nie kochasz babci?
Kurtyna.
No niech mnie drzwi ścisną! Co ma jedno do drugiego? Chyba każdy stwierdzi, że oba zdania nijak się mają do siebie i to drugie w ogóle nie powinno paść. Ale padło.
Problem polega na tym, że dorośli kierują wobec dzieci i dziecięcego „nie” naprawdę dużo takich bezsensownych komunikatów. To tylko przykład jeden z wielu.
Dlaczego?
Nie wiem. Mogę tylko przypuszczać, że chodzi o to, by przekonać to dziecko, by zrobiło coś, czego się od niego oczekuje. Wszystko fajnie, ale w grze pt. „komunikacja” nie wszystkie chwyty są dozwolone. Sznataż emocjonalny*, a takim było ostatnie zdanie, to cios poniżej pasa! Na szczęście w przytoczonej powyżej scence po pierwsze dwulatek nie uległ presji, po drugie jego mama natychmiast zareagowała. I nie będę pisać, że to byłam ja z moim dzieckiem. 😛
W tym miejscu gorąco apeluję do każdego, kto ma kontakt z dziećmi:
Nie gadajcie mi tu bzdur!
Jeśli dziecko mówi „nie”, ma jakiś powód. Nie próbujmy go „złamać” na siłę, nie krzyczmy, nie karajmy, nie stosujmy szantażu ani przekupstwa, ale zapytajmy „Dlaczego nie?”. Może nie lubi? Może nie ma w danej chwili ochoty? Może czegoś się boi? Może nie wie jak coś zrobić i potrzebuje pomocy?
Nie jest to proste, wiem. Cały czas testuję to na własnej skórze i bywają chwile zwątpienia w swoje kompetencje rodzicielskie i JAKIEKOLWIEK zdolności pedagogiczne. Ale potem przychodzi chwila chwały, gdy berbeć asertywnie mówi „Nie, dziękuję.” i już wiesz, że było warto, bo nie podda się pierwszemu lepszemu wpływowi z zewnątrz.
Kilka razy zdarzyło mi się usłyszeć, że do dziecka powinna być dołączona instrukcja. Ależ jest! Ono samo komunikuje, co mu odpowiada, a co nie i czego potrzebuje. Jedyne, co trzeba zrobić, to „czytać ze zrozumieniem”, czyli słuchać, obserwować i rozmawiać. 😉 I żadnemu dorosłemu korona z głowy od tego nie spadnie.
Gwarantuję.
* Szantaż emocjonalny następuje kiedy jedna osoba zmuszą drugą do tego, by postąpiła ona wbrew swoim chęciom, a w tym celu stosuje „kary” oparte na emocjach. Ofiara zgadza się zrobić coś dla kata, by uniknąć konsekwencji emocjonalnych: smutku, płaczu, poczucia winy, itp.
ale kiedyś chłopczyk uklęknie przed jakaś kobietą i poprosi ja o rękę – jak mu odmówi to będzie znaczyło, że ona go nie kocha 🙂 Może akurat szli i ćwiczyli oświadczyny