Do mam, których serca płaczą z dziećmi!
Wczoraj internet zalała fala zdjęć przedszkolaków oraz statusów i komentarzy rodziców, których dzieci obróciły się na pięcie i pobiegły do swoich sal, nawet zapominając pomachać bliskim. A co z tymi, którzy mają trudności w adaptacji? Co z tymi, dla których słowo „przedszkole” jest nowe, a co za tym idzie nieznane? Co z dziećmi płaczącymi i smutnymi, co z ich rodzicami, których serce ściska się z bólu na widok płaczącego szkraba?
Dziś drugi września. Drugi dzień roku szkolnego. Nie jest to jednak dla mnie zwykły rok szkolny, ponieważ tym razem moje dziecko po raz pierwszy stanęło u wrót naszego polskiego systemu edukacji. Słowo „przedszkole”odmienia się od kilku miesięcy przez wszystkie możliwe przypadki. Dlaczego? Ponieważ to WIELKIE WYDARZENIE nie tylko w życiu Małego S., ale także w życiu całej naszej rodziny.
Podczas pobytu Małego S. w przedszkolu wciąż o nim myślę i nie wstydzę się tego. To normalne, droga mamo! Jeśli też tak masz, to nie martw się – jesteś normalną mamą, która troszczy się o swoje dziecko i chce dla niego jak najlepiej.
Przedszkole i poturbowane serce
Po wczorajszej rzece radosnych postów na blogach, statusów i zdjęć na portalach społecznościowych, poczułam się po prostu poturbowana i postanowiłam napisać do tych wszystkich mam, które tak jak ja pożegnały swoje dzieci, choć było to dla nich trudne, do tych wszystkich mam, których dzieci wczoraj płakały z tęsknoty, do tych wszystkich mam, które na widok zapłakanej buzi swojego skarba, też miały „świeczki” w oczach.
I nie, nie powiem Wam: „nie przejmujcie się”. Nie powiem „machnijcie ręką”. Nie powiem „To tylko przedszkole, w szkole to dopiero będzie bal.”.
Nie powiem, ponieważ wiem, jakie to trudne i wiem, że to bardzo ważne, jak będzie przebiegał proces adaptacji dziecka w przedszkolu.
Powiem Wam raczej: zapewnijcie swoje dziecko o miłości do niego. Przytulcie mocno. Dajcie mu swoje zdjęcie, by kiedy zrobi mu się smutno, mogło na nie popatrzeć. W ten sposób jakby przy nim będziecie. Umówcie się, o której wrócicie i na pewno bądźcie o umówionej porze (oczywiście takiej, by dziecko mogło określić, kiedy to się stanie: przed obiadem, po obiedzie, przed spaniem, po podwieczorku, itp.).
Przedszkole, smutek i płacz
Powiem też, by pozwolić dziecku na smutek i płacz. „Nie płacz”, to taki komunikat, który nawet wyrażony z troską, może sugerować, by schować swoje emocje, a tego przecież nie chcemy. Otwarcie wyrażajmy swoje emocje i o nich mówmy oraz uczmy tego nasze dzieci: „Jesteś smutny?”, „Potrzebujesz się przytulić?”, „Masz ochotę posiedzieć chwilę z boku?”, „Może potrzymam cię za rękę?”.
Jeśli dziecko jest smutne, to zapytajmy dlaczego. Może uda się temu zaradzić? Moje dziecko płakało w przedszkolu. Wczoraj zaczęło po śniadaniu i o 11.00, kiedy po niego przyszłam łzy płynęły mu po policzkach, bo tęskniło. Miś nie pomógł. Mały S. chciał do mamy. I skoro moje serce rozsypało się w tym momencie na tysiąc kawałków, to w ilu musiało być to małe zasmucone serduszko mojego Szkraba? Zaproponowałam mu swoje zdjęcie. Zabrał je dziś z rana do kieszonki i znów odważnie wyruszył na spotkanie przygody.
Przed drzwiami grupy Zajączków jednak był odwrót. Nie ma mowy, żeby tam wszedł. On chce do Kotków…. temat wałkowany u nas od tygodnia. Nie pasuje mu ta sala oraz nazwa grupy i koniec. Już na dniach otwartych nie chciał być w tej sali i udaliśmy się do innej. Na szczęście w grupie kotków zwolniło się miejsce. Moje dziecko zostało upragnionym kotkiem i było już spokojniejsze. Zostało w przedszkolu w grupie Kotków z moim zdjęciem.
Ale czy to wystarczy?
To jeszcze nie koniec adaptacji. Jeszcze daleka droga przed nami, ale są postępy.
Mały S. dziś znów płakał, tulił się do mojego zdjęcia, nie chciał siedzieć w kole odczas zajęć, wolał pod biurkiem… Pewno obserwował stamtąd, co robią inne dzieci i pani. Jednak przyszedł moment, kiedy się uspokoił i zaczął bawić wybranym autem. Zjadł samodzielnie obiad, włącznie z warzywami: „Mamo, zjadłem surówkę!”. 😉 Powitał mnie uśmiechem i bez śladu łez na twarzy. To nastraja mnie pozytywnie i rośnie we mnie nadzieja na kolejne, spokojne i radosne dni. 🙂 No i już widzę pierwszy plus z pobytu dziecka w przedszkolu – zjadł surówkę z marchewki oraz rybę
Oczywiście rozmawiałam ze swoim Synkiem o jego uczuciach i obserwacjach. Powiedział, że płakał, bo chciałby być w przedszkolu z mamą. Powiedział też, że w końcu wyjdzie spod biurka. 🙂
Czy płacz dziecka oznacza, że źle przygotowałam go do roli przedszkolaka?
Nie! Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Jeśli tak uważasz, droga mamo, to wiedz, że tak nie jest. Dziecko płacze, ponieważ boi się nieznanego. Potem płacze, ponieważ już wie, co go czeka. Jakkolwiek to brzmi, tak jest. Dzieci boją się różnych rzeczy – braku bliskiego opiekuna, tego, że nie poradzi sobie w toalecie, że inne dzieci będą zabierać mu zabawki, że dostanie inny kolor krzesełka… Powodów może być milion i tylko my, rodzice, we współpracy z paniami wychowawczyniami możemy pomóc im oswoić te lęki.
Droga mamo! Nie czuj się winna z powodu płaczu Twojego dziecka w przedszkolu. Ja też chciałabym, by moje dziecko radośnie szło do swojej grupy, ale jeszcze potrzebuje się oswajać z tą sytuacją. Dajmy sobie czas. Rozmawiajmy, tłumaczmy i wspierajmy się nawzajem. Początki są trudne, ale dla nas oraz naszych dzieci zaświeci jeszcze słońce. Przedszkole to wyzwanie, z którym się zmierzymy.
Moja córka pójdzie do żłobka jako półtoraroczniak w styczniu, co to będzie, ach co to będzie!
Trzymam kciuki!
Każde dziecko jest inne, a dziewczynki często bardziej lgną do innych dzieci, więc może będzie „hop siup”? 🙂 A jak nie, to pamiętaj, żeby się nie zrażać, powoli dorośniecie do rozstania. Tak jak my to robimy teraz. 🙂
niezbyt przyjemna wizja tego co mnie czeka za kilka lat. Nie bardzo lubię rozmawiac o emocjach, a jako 5-6 latek zupełnie nie miałem na to ochoty.
Czasem nie trzeba słów, tylko na przykład porządny tatusiowy czy mamusiowy uścisk lub spojrzenie w oczy z miłością. Emocja mają to do siebie, że nie tylko słowami można je wyrażać. Na szczęście 😉
Z tego co pamiętam, to nie było u mnie dużych potoków łez gdy szłam do zerówki ( do przedszkola nie chodziłam). Mam nadzieję, że za kilka lat moje dziecko nie będzie miało z tym dużych problemów 😉
I tego Ci życzę! 🙂
Bardzo fajny tematyczny blog 🙂 Pozdrawiam
Dzięki!
Zapraszam z kolejnymi wizytami. 🙂
moja corka ma 3 lata, za kilka dni rozpoczyna szkole a Anglii, a ja sie ciesze i nie placze.:))
wiaodmo bede przezywac z nia, cieszyc sie jej sukcesami i smucic, gdy jej bedzie smutno, ale generalnie sie ciesze ze juz pojdzie do szkoly do dzieci.
u nas to tylko 3 godziny dziennie na poczatek:)
Z moich obserwacji wynika, że dziewczynki chętniej idą do przedszkola, ale to nie reguła. Wiadomo, każde dziecko inne. 🙂 Życzę Wam sukcesów na edukacyjnej ścieżce. 🙂
Ja dziś odprowadziłam pierwszy raz córke do szkoły 😉
To wielki krok w dorosłość córy! 🙂
Życzę Wam wspaniałej szkolenj przygody.
Dobrze Cię rozumiem… I zgadzam się z Twoim podejściem. Dziecko potrzebuje wsparcia rodzica, jego empatii, rozmowy, przytulenia, a nie bagatelizowania lęków. Ciągle pamietam trudny pierwszy miesiąc mojej córy w przedszkolu – a to było już trzy lata temu. Na szczęście nie jest to regułą i, mimo że miała obawy przed pójściem do zerówki, póki co jest z niej bardzo zadowolona.
Widać, teraz już dojrzała do tego etapu i było to dla niej oczywiste, że przed nią zerówka. Ja tych emocji z pierwszych dni września chyba nigdy nie zapomnę… co to był za stres dla mnie, a co dopiero dla dziecka..? Niby jestem pedagogiem, niby pracowałam na etacie w przedszkolu i wciąż prowadzę tam zajęcia dodatkowe, a jednak… to zupełnie inne emocje po drugiej, macierzyńskiej stronie.
To ważne, żeby dać dziecku przestrzeń na jego emocje. Warto o tym mówić i pisać do upadłego, bo ciągle jeszcze popularne są takie reakcje rodziców, które negują prawo dzieci do ich emocji. Poza „nie płacz” jest jeszcze „nic się nie dzieje”, „przecież to nic takiego”, „nie ma powodu do smutku” itp.
A dla dziecka właśnie się dzieje i jest powód…
Tak… to smutne. Nawet dziś wracając z przedszkola usłyszałam historię pani, która na siłę zostawiała dziecko, a przedszkolanka mówiła jej, że tak musi być, bo inaczej się nie nauczy… To nie do pomyślenia, że wciąż w ludziach tkwi takie przeświadczenie. To smutne, że wciąż uczy się odwagi przez odbieranie poczucia bezpieczeństwa. Dlatego o tym piszę. 🙂
Dzięki za Twój głos! Pozdrawiam 🙂
Aktualnie czuję dokładnie to samo co Ty kilka miesięcy wcześniej… . Najbardziej nie rozumiem opinii typu „nie przejmuj się, przejdzie mu”. Jak mam się nie przejmować? Jak mam patrzeć spokojnie z boku na to co dzieje się z moim Synkiem i jak bardzo smuci Go fakt rozstania z mamą?! Oczywiście, że dziecko z czasem się przyzwyczai, ale zarówno mój Syn, jak i ja sama mamy prawo pokazać co czujemy i nie ukrywać naszych prawdziwych uczuć… . Dzięki za ten wpis… chociaż wiem, że nie ja jedna tak to przeżywam :/ Staram się być silna i wspierać swojego Synka, dlatego mam nadzieję, że jakoś sobie poradzimy 🙂 Pozdrawiam gorąco i Mamę i małego Przedszkolaka! 😉