Mąka i sól. W blaszce do pieczenia lub naczyniu żaroodpornym.
Wsypujesz je do wybranego pojemniczka i dajesz dziecku. Ta da da! Genialne w swej prostocie.
Dziecko wymyśli milijon różnych zabaw, tylko nie przeszkadzajmy mu w rozwijaniu swojej kreatywności. 😉
Sprawdzone propozycje
Gdybyście jednak chcieli pokierować zabawą malucha lub potrzebowali pomocy, co z tą mąką i solą zrobić, to poniżej lista moich pomysłów:
- Można w nich rysować.
- Można je przesypywać z naczynia do naczynia łyżeczką, łyżką, miarką, łopatką, przez lejek lub przez sitko.
- Można odśnieżać zasypane miasteczko, żeby dzieci mogły dotrzeć do przedszkola, a rodzice na dworzec, by jechać do pracy. 😉
- Można przesypywać „żwir” na placu budowy.
- Można w ten sposób grać w kalambury – dla młodszych dzieci rodzic rysuje, a dziecko zgaduje. Nie muszą to być wymyślne hasła: słonko, but, dom, auto na początek już są niezłą frajdą. Starsze dzieci same mogą rysować, a rodzic niech zgaduje, a co! Niech maluch też poczuje się jak osoba kierująca zabawą i posiadacz tajemnicy, której rozwiązania my, dorośli, poszukujemy.
- W wersji na dwa pojemniki jedna osoba może rysować na przykład szlaczek, a druga może próbować go odwzorować. To już wyższy poziom wtajemniczenia, ale dziecko może nas zaskoczyć swoimi umiejętnościami szybciej niż się spodziewamy. 😉
Poniżej trochę zdjęć z zabaw Małego S. Bawimy się tak już co najmniej półtora roku (!) i zabawa wciąż robi furorę. Są tygodnie, w których bawimy się tak CODZIENNIE!
Gdyby ktoś chciał zobaczyć, jak jeszcze można bawić się w mące, to zapraszam na relację z pierwszych warsztatów „Ale dziecko! Ale mama!”. Tam w galerii można zobaczyć, co potrafi zrobić z nią kilkanaścioro dzieci <klik>!
Praktyczne wskazówki:
Teraz zapytacie pewno, co z bałaganem, bo wcale nie wygląda to zapewne tak różowo jak na zdjęciach. 😉 Oto moje wskazówki, żeby zabawa nie przysparzała dorosłym siwych włosów na głowie:
- Proponuję przetransportować się na jakiś gładki kawałek podłogi bez dywaników i szczelin.
- Pod ręką trzymam zawsze miotełkę i łopatkę. Kiedy wysypie się więcej, szybko zmiatam. Przy okazji dziecko uczy się porządku na swoim „stanowisku” pracy. Teraz, kiedy Mały S. ma już trzy lata, sam po skończonej zabawie zamiata, a ja tylko potem najwyżej poprawiam. Niestety, nie pamiętam, kiedy dokładnie zaczął to robić, ale jeśli tylko zauważycie u dziecka chęć do pomocy, to ją wykorzystajcie. 😉
- Mój Małż woli bawić się z Małym S. w pokoju. Ja wybieram kuchnię ze względu na łatwiejszą do sprzątania podłogę. Nie mniej jednak wymyślił na to sposób – rozkłada duże prześcieradło i na nim się bawią tata i syn, a po zabawie po prostu je wytrzepuje nad wanną i po kłopocie. Można? Można. 🙂
- Do zabawy wykorzystuję różne sypkie materiały – kaszę, mąkę, sól, fasolę, groch… Co tylko wymyślicie! Każdy jest inny w dotyku, dlatego warto dla stymulacji dotykowej wykorzystywać te wymienione i jeszcze inne, które znajdziecie na półkach w spiżarce. Jeśli chodzi o nas, najczęściej wybór pada jednak na sól, ponieważ najmniej pyli i najmniej się kula we wszystkie strony, co ułatwia sprzątanie.
- U nas są etatowe pojemniczki na różne materiały służące do rysowania i przesypywania. Jest więc zabawowa mąka, zabawowa sól, zabawowa kasza, zabawowy groch, zabawowa fasola i zabawowy mak. Wykorzystujemy je w zależności od nastroju. Dzięki temu nie wyrzucamy za każdym razem użytego materiału, tylko chowamy na „zaś” do ponownego wykorzystania. 😉
Na koniec wrzucam Wam filmik, który został nakręcony prawie rok temu, bo pod koniec listopada 2015. Mój świeżo upieczony dwulatek rysował wtedy w mące koparkę. Wszystkie jego słowa są przetłumaczone, więc zrozumie każdy bez wysiłku. Filmik nakręcony spontanicznie, więc ja nie mam makijażu, a w kuchni jest…. nieład artystyczny.
Miłego oglądania, zachwycania się i rozczulania nad Małym S.,a mój wygląd proszę pominąć milczeniem 😛
Pozdrawiam! 🙂